Jak wskazują badania, ciężar antykoncepcji spoczywa głównie na barkach kobiet. Oprócz skutków ubocznych stosowanych często metod, kobiety muszą radzić sobie także z obciążeniem psychicznym związanym z zapobieganiem ciąży. Nie ma jednak sensu potępiać panów, mówiąc, że są nie odpowiedzialni, czy leniwi. Po prostu wybór skutecznych, męskich metod antykoncepcyjnych jest wyjątkowo skromy i obejmuje prezerwatywy albo zwykle nieodwracalną wazektomię, co do której istnieją w Polsce wątpliwości, czy jest zgodna z prawem. Zajmujący się płodnością specjaliści nie ustają jednak w wysiłkach, aby pulę opcji dla mężczyzn poszerzyć.
Tabletka bez hormonów
Zespół z University of Minnesota przedstawił właśnie obiecujące wyniki przeprowadzonych na myszach testów tabletki antykoncepcyjnej dla mężczyzn.
- Naukowcy od dekad starają się opracować doustną, męską antykoncepcję, ale na rynku nadal nie ma zatwierdzonych tabletek - zwraca uwagę dr Abdullah Al Noman.
Jego zespół celuje w receptor kwasu alfa reninowego (RAR-α). Bierze on udział w formowaniu się plemników. Po przebadaniu 100 substancji naukowcy znaleźli tę, która specyficznie blokuje ten receptor. Podawanie samcom myszy tej substancji (YCT529) powodowało, że szanse na ciążę u mysiej partnerki spadały o 99 proc., bez widocznych skutków ubocznych. Po 4-6 tygodniach od zaprzestania aplikacji leku, myszki mogły normalnie się rozmnażać.
To rezultaty badań na zwierzętach – te na ludziach są planowane na drugi lub trzeci kwartał tego roku. Na wypadek, gdyby wyniki tych testów okazały się jednak niezadowalające, analizują już inne, podobne substancje. Podkreślają przy tym, że ich podejście nie oddziałuje na męskie hormony, co zwykle wiązało się ze skutkami ubocznymi, np. spadkiem libido.
- Chcieliśmy opracować niehormonalną metodę męskiej antykoncepcji, aby uniknąć tych niepożądanych skutków - podkreśla dr Al Noman.
Skuteczny plemnik musi pływać
Inne niehormonalne podejście opracowali specjaliści z University of North Carolina. Cząsteczka o oznaczeniu EP055 dokleja się do białek na powierzchni plemników i powoduje dramatyczne zmniejszenie ich zdolności ruchu.
- Mówiąc prosto, cząsteczka ta wyłącza umiejętność pływania plemników, co znacząco ogranicza ich potencjał do zapładniania - wyjaśnia kierujący pracami prof. Michael O'Rand.
I dodaje, że czyni to EP055 idealnym kandydatem na niehormonalny, męski środek antykoncepcyjny.
W badaniu na makakach dożylne podanie EP055 powodowało, że plemniki stawały się nieaktywne, a u zwierząt naukowcy nie wykryli żadnych skutków ubocznych.
- Po 18 dniach od infuzji, wszystkie makaki powróciły do pełnej płodności, co wskazuje, że efekty podawania EP055 są całkowicie odwracalne - podkreśla współautorka badania dr Mary Zelinski.
Badacze założyli już firmę, która ma wprowadzić wynalazek na rynek i pracują nad doustną formą leku. Konieczne są jednak badania sprawdzające na ludziach bezpieczeństwo i skuteczność tej metody.
Antykoncepcyjne zioło
Jak się też okazuje, podobny efekt do EP055 można uzyskać z pomocą tryptonidu - naturalnej substancji produkowanej przez chińskie zioło z rodzaju Tripterygium Wilfordii Hook F. Podawana doustnie jedna dawka tego związku dziennie powodowała w plemnikach niemal całkowity zanik ruchu, co prowadziło praktycznie do 100 proc. niepłodności po 3-4 tygodniach terapii u myszy i 5-6 tygodniach - u makaków.
Płodność wracała w czasie 4-6 tygodni od zakończenia terapii. Badacze nie zanotowali żadnych wyraźnych skutków niepożądanych w czasie krótkiego, ani długotrwałego podawania substancji.
Warto jednak zanotować, że z przeglądu systematycznego badań nad tą rośliną podawaną w różnych wskazaniach, a zamieszczonego na łamach Frontiers in Pharmacology w 2019 roku, wynika, iż wykazuje ona stosunkowo wysoką toksyczność, zwłaszcza wtedy, gdy nie jest podawana z innymi lekami.
Badania biochemiczne wskazują zaś, że tryptonid zaburza ostatni etap produkcji plemników, powodując w nich utratę zdolności ruchu. Można go ekstrahować z samego zioła, jak i wytwarzać jego syntetyczną wersję.
Bezpieczne hormony
Jest też szansa na bezpieczną, męską pigułkę hormonalną. Zaawansowane prace nad takim środkiem prowadzą naukowcy z Los Angeles Biomed Research Institute. Terapia ma opierać się na przyjmowanym doustnie zmodyfikowanym testosteronie. 11-beta-metylo-19-nortestosteronu-17-beta-dodecylowęglan (CDB-4754) wykazuje jednocześnie działanie męskich hormonów, jak i żeńskiego progesteronu. Wywołuje dzięki temu specyficzny skutek.
- Nasze wyniki wskazują, że pigułka ta, która wykazuje dwie hormonalne aktywności jednocześnie, obniża produkcję plemników, a podtrzymuje libido - informuje prof. Christina Wang, współautorka pomysłu.
Jak tłumaczą naukowcy, substancja działa w taki sposób, że naśladuje testosteron w całym organizmie, ale w jądrach nie osiąga wystarczająco dużego stężenia, aby pobudzać wytwarzanie plemników. We wstępnych badaniach z udziałem 40 mężczyzn, poziom testosteronu spadł u ochotników do poziomu typowego dla niedoborów, ale nie zgłaszali oni żadnych poważnych skutków ubocznych. U sześciu uczestników badania pojawiały się takie symptomy jak zmęczenie, trądzik lub ból głowy. Pięciu mężczyzn zgłosiło niewielki spadek libido, dwóch - łagodne zaburzenia erekcji. Aktywność seksualna nie uległa jednak zmianom. Żaden z uczestników testów nie zaprzestał przyjmowania leku z powodu skutków ubocznych. Badacze liczą, że bezpieczna i skuteczna męska antykoncepcja hormonalna powinna być dostępna w ciągu dekady. Konieczne są bowiem dalsze badania, m.in. z udziałem znacznie większej liczby uczestników.
Magnetyczna antykoncepcja
Oprócz środków farmaceutycznych testowane są też inne metody. Niektóre wydają się być dosyć nietypowe. Na przykład, w ubiegłym roku chiński zespół zaprezentował metodę długotrwałej antykoncepcji opartej na wykorzystaniu magnesów. Badacze wykorzystują biodegradowalne, magnetyczne nanocząstki, które po wstrzyknięciu do krwiobiegu, z pomocą pola magnetycznego są kierowane do jąder. Potem przez 15 minut oddziałuje się na nie zmiennym polem magnetycznym, co prowadzi do podniesienia w jądrach temperatury i czasowego wyłączenia płodności. Poddane tej procedurze myszy nie mogły płodzić potomstwa przez 7 dni od zabiegu, po czym przez 30-60 dni wracały do pełnej sprawności. Zdaniem badaczy cząstki są nietoksyczne i z czasem organizm je wydala. Czy jednak taka metoda przypadnie do gustu wielu mężczyznom? Naukowcy donoszą czasowym zmniejszeniu się jąder, co zapewne wielu panów może odstraszać.
Żel w nasieniowodach
Z drugiej strony patrząc, niemała grupa mężczyzn decyduje się wazektomię, która najczęściej skutkuje trwałą niepłodnością. Ta główna wada tej metody może jednak zostać pokonana. Obecnie badanych jest kilka podobnych do siebie sposobów, które miałyby to umożliwić. Najstarsze, wymyślone w Indiach podejście nosi nazwę RISUG (ang. reversible inhibition of sperm under guidance - odwracalne, kierowane blokowanie plemników).
Pomysł powstał już w latach 70., lecz dopiero teraz przechodzi zaawansowane badania kliniczne. W metodzie tej do nasieniowodów wstrzykuje się specjalny polimer, który osadza się na ściankach i uszkadza przepływające plemniki. Ma działać przez wiele lat, lecz według twórców procedura jest w pełni odwracalna. Wciąż jednak czekać należy na zakończenie badań.
Podobnie działa opracowany w USA Vasalgel. W tym przypadku wstrzykiwany do nasieniowodów żel nie niszczy plemników, ale je blokuje w nasieniowodzie. Wykazano już skuteczność tej metody m.in. na naczelnych, ale testy wskazały na problemy z przywracaniem płodności.
Niedawno chiński zespół z Uniwersytetu w Nanchang opisał jeszcze inny sposób działania na plemniki w nasieniowodach. Umieszcza się tam, za pomocą zastrzyków, cztery sąsiadujące z sobą warstwy różnych substancji. Taka zapora jednocześnie blokuje i unieszkodliwia plemniki, a czas ochrony przed ciążą wynoszący od 2 do 20 tygodni reguluje się z pomocą proporcji składników żelu. Co więcej, można go w dowolnym momencie szybko rozpuścić z pomocą krótkiego ogrzewania promieniami podczerwonymi i przywrócić tym samym płodność.
Pomysłów jest zatem dużo, a dzięki badaniom zdobywana jest z każdym rokiem nowa wiedza. Jest więc szansa, że dzięki tym wysiłkom w niedalekiej przyszłości część odpowiedzialności za antykoncepcję spadnie na tzw. brzydszą płeć.