DYSKRYMINACJA ORGAZMÓW?
Na szczęście, a może i nieszczęście kobiety mogą przeżywać dwa różne orgazmy - pochwowy i łechtaczkowy. Ten drugi jest bardziej popularny i łatwiejszy do osiągnięcia dla kobiety, zwłaszcza młodej. Brak orgazmu pochwowego powoduje konfuzję obojga kochanków: ona myśli, że może coś jest z nią nie tak, on - że widocznie niedostatecznie sprawuje się w łóżku. W efekcie nie ustają w pogoni za tym właściwym, pochwowym oczywiście. Czy są lepsze i gorsze orgazmy?
"Oba orgazmy są tak samo wartościowe. Choć istotnie, wiele par (błędnie!) sądzi, że bez orgazmu pochwowego kobieta nie odczuwa pełnej satysfakcji z seksu. " - mówi seksuolog Grzegorz Wojas na łamach portalu polki.pl. Wartościowanie orgazmów nie ma więc najmniejszego sensu. I sieje tylko nipotrzebny ferment w sypialni.
CO DWA, TO NIE JEDEN
Ale z drugiej strony co dwa orgazmy, to nie jeden. I nic straconego dla kobiet, które znają tylko ten jeden. Kobiety, które pragną doświadczyć tej drugiej formy szczytowania, mogą się jej po prostu wyuczyć - twierdzi seksuolog.
"Pomaga w tym np. pieszczenie przez partnera łechtaczki w trakcie stosunku. Dzięki takiej stymulacji, kobieta jednocześnie przeżywa orgazm łechtaczkowy i pochwowy. Można też trenować (napinać na parę sekund) mięśnie krocza, które odpowiadają za ten drugi rodzaj orgazmu. Aby zorientować się, o których mięśniach mowa, wystarczy podczas oddawania moczu na 2–3 sekundy zatrzymywać jego wypływ. Potem taki sam odruch trenujcie >>na sucho<<"- radzi Grzegorz Wojas.
_________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Pozycje seksualne dla koneserów
>>> Trzy tygodnie i odzyskasz pożądanie