"Oddanym fanom nic nie stanie na przeszkodzie, by obejrzeć ulubiony program” - powiedział Simon Hunt, dyrektor firmy Tisicali, która przeprowadziła badania wśród grupy 1600 młodych Brytyjek. Okazuje się, że fanki na Wyspach są do tego stopnia zdeterminowane, że ponad połowa potrafi skłamać przyjaciołom, że jest zajęta, by nie wychodzić z domu i obejrzeć ulubiony program. 12 procent przyznaje wprost, że woli oglądać telewizję niż spędzać czas ze znajomymi i rodziną. A jeśli już muszą, to planują święta i imprezy rodzinne tak, by mieć dostęp do telewizora (ponad połowa ankietowanych).

Może tatusia czy przyjaciółkę to aż tak bardzo nie obejdzie, ale kochanka albo męża pewnie bardziej. Okazuje się bowiem, że 17 procent ankietowanych Brytyjek przyznało, że jest gotowych zrezygnować z seksu albo bardzo przyspieszyć erotyczne igraszki, by zdążyć na ulubiony program telewizyjny. I uwaga! 20 procent przyznaje się, że wpada w szał, gdy traci kontrolę nad pilotem.

Cóż, jak widać, role odwracają się na każdym polu - dotąd funkcjonował stereotyp faceta w papuciach siedzącego z piwem przed ekranem i oglądającego wiadomości lub filmy dla dorosłych. Dziś przed telewizorem siedzą kobiety, które z zapartym tchem śledzą perypetie swoich ulubionych serialowych bohaterów. I nic dziwnego - dla 56 procent ankietowanych telewizja jest największym autorytetem - większym niż np. ksiądz.