Do wniosku, że nowotwór potrafi przejść z ciała matki do ciała dziecka doszli specjaliści z Instytutu Badań nad Rakiem w Surrey.To bardzo rzadki wypadek, bowiem udało się go potwierdzić do tej pory w jedynie 17 przypadkach. W zwykłych okolicznościach układ odpornościowy dziecka rozpoznawał i niszczył matczyne komórki nowotworowe. Tutaj ten mechanizm zawiódł. Dlaczego?
OSZUKAĆ MECHANIZM
Jak czytamy w portalu www.kopalniawiedzy, u konkretnej osoby do nowotworów prowadzą losowe mutacje. Oznacza to, że choć dwie osoby usłyszały tę samą diagnozę, guzy dwóch ludzi się od siebie różnią. Jest jeden wyjątek: jeśli komórki pochodzą z tego samego źródła. Skoro u matki i dziecka występuje identyczna mutacja, a wykazano, że dziecko nie odziedziczyło tego genu po matce. Wniosek: komórki nowotworowe musiały pokonać barierę łożyska. Po prostu się przez nią mechanicznie przedostaly.
"Wydaje się, że w tej i innych sytuacjach przekazania nowotworu z matki na potomstwo matczyne komórki przechodzą przez łożysko do rozwijającego się płodu i udaje im się skutecznie zaimplantować, ponieważ pozostają niewidoczne dla układu odpornościowego" – tłumaczy profesor Mel Greave, autor studium. Czyli, mówiąc kolokwialnie, matka jest niestety w stanie zarazić dziecko nowotworem.
No dobrze, a co z układem odpornościowym dziecka? Przecież powinien zareagować na atak obcych najeźdźców? Jak wykazały badania, komórki nowotworowe "oszukały" układ odpornościowy dziewczynki. Okazało się, że brakowało w nich pewnego fragmentu DNA, pozwalającego na określenie ich "molekularnej tożsamości". Organizm dziecka nie potraktował ich zatem jak intruzów.
______________________
NIE PRZEGAP:
>>> Przeczytaj, zanim przekłujesz język
>>> Lady (z)gaga, czyli co robić, gdy pali?
>>> Palące pytania o pęcherz