Dieta tasiemcowa to nie nowość. Była już stosowana w przeszłości – do lat 30-tych XX wieku. Popularna była w Stanach Zjednoczonych, w szczególności wśród dżokejów – osób zawodowo zobowiązanych do jak najszczuplejszej sylwetki. Rzekomo to dzięki niej operowa diva Maria Callas zrzuciła imponującą liczbę 20 kilogramów w zaledwie rok (sama spadek wagi przypisywała zdrowemu żywieniu). Ampułki z główką tasiemca dostępne były u zwykłych wędrownych znachorów i komiwojażerów.
Dieta polega na połknięciu ampułki z główką płazińca, który następnie przytwierdza się do ściany jelita i tam rozwija. Jego ciało może osiągnąć długość nawet kilkunastu metrów. Nosiciel pasożyta rzeczywiście traci na wadze, dodatkowo jednak zaczyna cierpieć na anemię i awitaminozę. Towarzyszą temu wycieńczenie, mdłości, bóle głowy, infekcje i biegunka.
Pomimo wszystkich niebezpieczeństw podobno, jak mówią nieoficjalne źródła, po „dietę” sięgają hollywoodzcy celebryci zdeterminowani do szybkiego osiągnięcia i utrzymania maksymalnie szczupłej sylwetki. Pochodzące z Chin ampułki z tasiemcem zaczęły pojawiać się w Internecie, również w Polsce. Jak jednak ostrzegają specjaliści, stawką w tej grze może okazać się życie.
„Stanowczo odradzam odchudzanie sie za pomocą diety tasiemcowej - mówi dr Zarękas - dieta tasiemcowa powoduje spadek wagi, mdłości, bóle głowy, infekcje, często biegunkę. Pasożyt może nawet doprowadzić do śmierci osoby zarażonej” - ostrzega specjalista od zdrowego żywienia, dr Szczepan Zarękas, w rozmowie z portalem pinger.pl.. „Ampułki zawierające tasiemca są nieznanego pochodzenia i nie zostały oficjalnie dopuszczone na polski rynek. Apeluję o rozsądek!” – dodaje.