Jeśli nasz przyjaciel lub przyjaciółka przytyje, szanse na to, że i my przybierzemy na wadze, rosną o ponad połowę - informują uczeni z Harvard Medical School i University of California na łamach "New England Journal of Medicine".

Nadmiar tłuszczu jest dziś prawdziwą plagą. W Polsce z nadwagą boryka się blisko 16 mln Polaków. W Stanach Zjednoczonych jest znacznie gorzej - tam z powodu otyłości cierpi co trzeci obywatel. Amerykańscy uczeni od dawna próbują znaleźć przyczynę tycia. I chyba wreszcie im się udało.

Reklama

Zmienia się punkt widzenia

Badacze przestudiowali dane dotyczące wagi, stylu życia i kontaktów międzyludzkich ponad 12 tys. osób biorących udział w programie Framingham Heart Study (prowadzone od 1948 r. badania układu krążenia). Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że im bliższa zażyłość łączy dwie osoby, tym większe są szanse na to, że jeśli jedna z nich przytyje, to samo stanie się z drugą. Co więcej, nie jest ważne, czy dwoje przyjaciół mieszka dosłownie dwa kroki od siebie, czy też dzieli ich odległość kilkuset kilometrów. Znaczenie ma łącząca ich emocjonalna więź - dowiadujemy się z DZIENNIKA.

"Zauważyliśmy, że otyłość jednej osoby może wpłynąć na podniesienie wagi ciała wielu ludzi z jej otoczenia. Im bliżsi są to ludzie, tym ten wpływ jest większy. Innymi słowy nie jest tak, że osoby otyłe bądź szczupłe przyciągają się wzajemnie z powodu podobnego wyglądu czy stylu życia. Raczej na skutek przyjaźni zaczynają akceptować podobne normy dotyczące wyglądu zewnętrznego" - wyjaśnia prof. Nicholas Christakis z Harvardu.

Kiedy dana osoba przybierze na wadze, zaczyna po pewnym czasie inaczej postrzegać swoje ciało. Zmienia się również to, co oznacza dla niej normalny rozmiar. "Jeśli szczupły człowiek znajduje się w kręgu przyjaciół, którzy są od niego tężsi, widzi, że w porządku jest być nieco grubszym. I przejmuje takie normy, uznaje je za własne i zaczyna tyć" - mówi prof. Christakis.

Mężczyźni łatwiej się zaokrąglają

Reklama

Duże znaczenie ma też rodzaj przyjaźni. Jeśli jest to bardzo silna i odwzajemniona więź, ryzyko "zarażenia się" otyłością wzrasta blisko trzykrotnie. Co ciekawe, bardziej podatni na "przejęcie" nadwagi są mężczyźni. Wśród przyjaciół płci męskiej, jeśli jeden przytyje, aż dwukrotnie wzrasta szansa, że zaokrągli się również drugi. Dla porównania wśród przyjaciółek to prawdopodobieństwo wynosi tylko nieco ponad jedną trzecią. Kiedy badacze rozpatrywali przyjaźnie osób przeciwnej płci lub małżeństwa, ich wzajemny wpływ był stosunkowo niewielki.

Również dużo mniejsze znaczenie miało pokrewieństwo (co zaprzecza teorii mówiącej o wpływie genów na skłonność do tycia). Jeśli pulchna osoba miała rodzeństwo, to średnio z 40-proc. prawdopodobieństwem również ono przybierało na wadze. Warto podkreślić, że ten wpływ był większy u rodzeństwa tej samej płci, a praktycznie bez znaczenia u przeciwnej płci.

"Wszystko zależy zatem od tego, jak wyobrażamy sobie zdrową sylwetkę. Świadomie bądź nie, ale również w tym przypadku przejmujemy pewne wzorce od naszych przyjaciół. Ważne jest dla nas, jak oni wyglądają, jak się odżywiają, jak spędzają czas" - mówi prof. James Fowler z University of California.

Odchudzać się grupowo

Autorzy badań dodają, że otyłość nie może być już postrzegana tylko jako problem czysto medyczny, ale również społeczny. Walka ze zbędnymi kilogramami nie powinna więc być rozpatrywana indywidualnie, ale szerzej - w kontekście całej sieci powiązań, wzajemnych kontaktów między ludźmi - czytamy na łamach DZIENNIKA. "Warto podkreślić, że nie tylko otyłość jest zaraźliwa, ale również utrzymanie szczupłej sylwetki. Dlatego jeśli uda się odchudzić jedną osobę, ten sukces zaowocuje. Ta osoba zarazi swoim wyglądem najbliższych przyjaciół, a oni rozniosą to dalej" - mówi prof. Fowler.

Być może zatem terapie odchudzające są skuteczniejsze, niż do tej pory sądzono. Dlatego teraz jeśli będziemy gotowi przejść na dietę, warto namówić do tego również naszych bardziej krągłych znajomych.