Pasek od Dolce&Gabbana, nieco przetarty z jednej strony, bluzka od Prady sprzed trzech sezonów czy genialne wprost skórzane spodnie - to wszystko można kupić w second handach. Większości z nas nie stać na zakupy w sklepach, gdzie za torebkę czy buty trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych. Pędzimy zatem do tzw. "sieciówek", by kupić jakiś niedrogi i oryginalny ciuszek. Właśnie, oryginalny... z tym w sieciówkach nieco gorzej, bo gdy pojawi się coś naprawdę ciekawego, to jest pewność, iż następnego dnia wystąpi w tym pół miasta. Co nam zatem pozostaje? Szmateks.

Reklama

NIGDY W ŻYCIU!

"Nie kupuję w lumpeksach, bo się brzydzę. W takich miejscach brzydko pachnie, wszystko leży na kupie, a ja nie mam ochoty w tę kupę wkładać rąk. A używanych butów to bym za darmo nie wzięła, nawet, gdyby były od Chanel! Wolę wejść do ładnego sklepu, gdzie jest czysto i gdzie wszystkie ciuchy są starannie poukładane. Lepiej jest upolować cos ciekawego na wyprzedażach w zwykłych, nawet małych sklepach." - Agnieszka, 33 lata, menedżerka.

"Nie kupuję ubrań w second handach. I mam nadzieję, że nigdy nie będę do tego zmuszona. Z dwóch powodów. Po pierwsze nie mam daru wyszukiwania interesujących ubrań. Po wtóre - jeśli już coś znajdę, jest to zazwyczaj ubranie typu szmata. A że Bóg nie obdarzyl mnie przesadną urodą ani talentem do komponowania ubrań, nie mogę kupować nawet najbardziej interesujących szmatek. Dlaczego? Bo w szmatach wyglądam jak żebraczka. A jeśli już mam czymś szokować, niech to będzie słownictwo, a nie wygląd. Ma to rzecz jasna praktyczne przełożenie - mężczyźni i tak częściej oglądają niż słuchają kobiety." - Monika, 28 lat, prawniczka.

YES, YES, YES!

"Tak, kupuję w second handach. Chodzę do sklepów z używaną odzieżą, ponieważ można tam znaleźć naprawdę bardzo ciekawe rzeczy. W Polsce minął już okres zachwytu nad tym, co serwują nam duże sieci odzieżowe - ich propozycje czasem są banalne, poza tym konkretne modele ubrań często widzi się na ulicy. Kupowanie w sklepach z używaną odzieżą jest dobrym (i tanim) sposobem na to, żeby znaleźć naprawdę oryginalny ciuch. Poza tym znalezienie ładnej rzeczy w galerii handlowej jest banalnie proste. Tymczasem w lumpeksie naprawdę trzeba się naszukać, przebrać sterty okropnych rzeczy, żeby znaleźć coś naprawdę wyjątkowego. Sporo trudu, ale za to jaka satysfakcja! A jeśli jakiś zakup okaże się nietrafiony - żal jest niewielki, ponieważ ceny w lumpeksach są naprawdę niskie. Niestety zakupy tego typu zabierają bardzo dużo czasu, dlatego mogę sobie na nie pozwolić tylko od czasu do czasu. Ale jeśli się na nie wybieram - prawie zawsze udaje mi się >>upolować<< coś ciekawego." - Emilia, 25 lat, fryzjerka.

"Ubieram sie w second handach od lat. Kiedys mialam ciuchy z >>normalnych<< sklepow i kilka >>wygrzebek<<, teraz proporcje sie zmienily: 3/4 mojej szafy to zdobycze z ciuchlandów, reszta to głównie H&M i Promod. Odkad rok temu rzuciłam prace w korporacji na rzecz freelance'u, mam o wiele wiecej czasu i mniej pieniędzy, wpadam więc do second handów przynajmniej raz w tygodniu i prawie zawsze wychodze z fajnym łupem. Ostatni: T-shirt z nadrukami w tatuaże - już parę osób pytało, gdzie go wyczailam." - Beata, 27 lat, freelancerka.

A ty? Czy kupujesz ubrania i dodatki w second handach? Co o nich sądzisz? Podyskutuj o tym na naszym forum.

Reklama

___________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Buty Ugg w wersji udomowionej
>>> Kto by chciał mieć koślawe paluchy?
>>> Zdrowe jest niezdrowe?