Patrycja Cierocka-Szumichora od kilku lat tworzy markę PATRIZIA ARYTON. Pod jej czujnym okiem powstają piękne kolekcje utrzymane w duchu nowoczesnej klasyki. Jako dyrektorka kreatywna dba o dobór ekskluzywnych tkanin, wyrafinowanych kolorów oraz wysokie krawiectwo, które od lat prezentuje jej rodzinna marka.

Reklama

W rozmowie z nami wyjawiła, czy przejęcie marki od rodziców było dla niej trudne, jak wyglądało tworzenie firmy, a także zdradziła, bez czego nie wyobraża sobie swojej garderoby na wiosnę 2024.

Julita Buczek dziennikarka Dziennik.pl: Początkowo firma należała do Pani rodziców i nosiła nazwę Aryton. Czy rozmawiała może Pani z rodzicami na temat tego, jak wyglądało tworzenie marki w 1989 roku?

Patrycja Cierocka-Szumichora, dyrektorka kreatywna, sukcesorka Patrizia Aryton:Bardzo często o tym rozmawiamy - ten okres wniósł do naszej rodziny bardzo dużo anegdot. Ja sama byłam dość aktywnym obserwatorem tamtej rzeczywistości, nie są to więc tak bardzo stare historie. Co do jednego jesteśmy zgodni - budowanie firmy dziś i budowanie firmy wczoraj wymaga całkowicie innego podejścia, innych kompetencji. Niezwykle ich podziwiam za to, co stworzyli, co zresztą często im powtarzam. Patrząc dziś na ich spokój, myślę, że i oni odczuwają satysfakcję z tego, co wspólnie zbudowali i z radością teraz obserwują dalszy rozwój i usamodzielnianie się swojego czwartego dziecka - bo taka firma zawsze jest traktowana jak kolejne dziecko w rodzinie. A "usamodzielnianie się" w znaczeniu oddzielenia funkcji właścicielskiej od zarządczej. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Kiedyś KAŻDY proces zaczynał i kończył się na nich.

Reklama

W 1991 roku dwóch konstruktorów marki Aryton wyjechało do fabryki Giorgio Armaniego we Włoszech. Była to z pewnością niesamowita okazja do tego, aby poznać zagraniczny rynek. Jak ich wizyta we Włoszech wpłynęła na rozwój firmy?

To nasze fundamenty. Zdarzenie, które oprócz wewnętrznej pasji mojej mamy do jakości i niechęci do bylejakości, zapieczętowało naszą ścieżkę w kierunku doskonalenia jakości. Nie tylko w samej konstrukcji, ale też szyciu, tkaninie, dodatków, designie oraz samej prezentacji.

Patrycja Cierocka-Szumichora, dyrektorka kreatywna i sukcesorka Patrizia Aryton / Materiały prasowe
Reklama

Marka Aryton współpracowała z wieloma projektantami. Między innymi na pokładzie firmy pojawił się Tomasz Ossoliński czy Rafał Michalak. Jak Pani oraz Pani rodzice wspominają te współprace?

To była forma symbiozy - wszyscy się wzajemnie uczyliśmy. A mieliśmy od kogo, bo projektantów, którzy projektowali dla nas, było znacznie więcej, jednak większość projektowała z życzeniem zachowania nazwiska w tajemnicy. Wydaje mi się, że moja mama była pionierem w budowaniu tak mocnego zespołu projektantów. W połowie lat 90. było to innowacyjne podejście. Budowała warunki dla projektantów - pamiętam rozmowy o zakupie domu w Chmielnie, nad samym jeziorem, który miał być Domem Projektantów.

W 2009 roku objęła Pani stanowisko głównej projektantki. Z jakimi wyzwaniami wiązało się przejęcie marki?

Nie sposób ich wyliczyć. To był bardzo trudny czas. Raz dlatego, że dotkliwie odczuliśmy kryzys 2008 roku. A dwa dlatego, że nie byłam absolutnie gotowa na to stanowisko ani psychologicznie, ani merytorycznie. Ale był to czas potrzebny - przytemperował moje ego, nauczył pokory.

Bez czego nie wyobraża sobie Pani swojej garderoby na wiosnę 2024?

Bez garnituru. Nie tylko na wiosnę i nie tylko w 2024. Współczesne trendy bardzo się uspokoiły, złagodniały. Nasz partner - WGSN - powtarza, że nie ma nic modniejszego niż klasyka. Nie ma więc spektakularnego, sezonowego key items'u. A nawet gdyby taki był - nie interesowałby mnie. Ja - jak i nasza marka - rozwijamy garderobę, uzupełniamy ją. A nie wymieniamy. To korzyść płynąca z jakościowej klasyki.

Co znajdziemy w nowej kolekcji Patrizia Aryton?

Wszystko, co składa się na nowoczesną klasykę. Minimalistyczne, klasyczne formy z nowoczesnym detalem. Detalem, który powoduje, ze całość jest świeża, aktualna, stylowa.

Garnitury odmieniamy przez wszystkie przypadki. Mamy więc nie tylko jedwabne, transparentne, lniane i biznesowe, ale też garniturowe sukienki i kombinezony. To już - obok płaszczy - nasz znak rozpoznawczy.