Chyba czas skończyć z mówieniem o debiucie w świecie mody, skoro masz na swoim koncie pierwszą poważną nagrodę?
Robert Kupisz: - To pierwsza nagroda za moją pracę. Do tej pory doceniano głównie mój styl, nazywano mnie najlepiej ubranym mężczyzną. Trochę było mi smutno, ponieważ miałem osiągnięcia na skalę międzynarodową. Pracowałem dla paryskiej opery i "Vogue'a", ale to zawsze była praca na czyjeś nazwisko. Nigdy nikt nie pamiętał o tym, co ja zrobiłem, mimo że to zrobiłem dobrze. Dlatego musiałem sobie zorganizować taki zawód, w którym przyznawane są nagrody.
Ale chyba nie dla nagród zmieniłeś branżę?
Absolutnie nie. Dobrze się czuję w roli projektanta. Ze wszystkich zawodów, które miałem - ten najbardziej szanuję. Dobrze się czuję w modowej przestrzeni. O projektowaniu myślałem od zawsze i wykonując wcześniejsze zawody, w jakimś stopniu byłem zaangażowany w świat mody. A w ubiegłym roku zrobiłem dwa bardzo dobrze przyjęte pokazy, otworzyłem butik i jeszcze moje kolekcje rewelacyjnie się sprzedają, więc chyba zasłużyłem na nagrodę. Czekałem na nią 40 lat (śmiech). Rzadko kiedy jestem zadowolony z tego, co robię, a teraz jestem.
Nie żałujesz, że nie zostałeś projektantem wcześniej?
Każdy ma swoją drogę zawodową. Moja jest wyjątkowo złożona, ale dzięki temu będę innym projektantem niż ci, którzy po prostu skończyli studia projektowania mody. Na moje doświadczenia składają się czasy komunizmu, liceum plastyczne, mieszkanie na prowincji, wychowywanie się w domu kultury, w którym pracowali moi rodzice - te wszystkie rzeczy mnie ukształtowały. Do tego dochodzi parę upadków i wzlotów, które czynią mnie bogatszym projektantem. Moje doświadczenia z paryskiej opery czy pracy w szkole wykorzystuję teraz, żeby zrobić z pokazów lepsze show. Sam wymyślam fryzury, makijaże i choreografie. Jako projektant mogę to, co dotychczas robiłem dla innych, połączyć w jedną, spójną całość i co najważniejsze - zaprezentować pod własnym nazwiskiem.
Po ostatniej, inspirowanej powstaniem warszawskim, kolekcji ciężko ci chyba będzie jeszcze czymś zaskoczyć?
Ale ja już mam pomysł na następną kolekcję! Już teraz zapraszam na pokaz w czerwcu. Zaskoczę! Po raz kolejny postaram się, żeby było coś zupełnie innego. Jestem projektantem trochę intuicyjnym. Potrzebuję bodźców. Za każdym razem inspiruje mnie inna rzecz i dlatego te pokazy też będą się zawsze różnić. Nie powielam pomysłów zachodnich projektantów. Staram się przetwarzać to, co sam przeżywam i co na mnie wpływa. Po pierwszym rock'n'rollowym pokazie wszyscy mówili mi, że teraz będzie mi trudno. Po zaprezentowanym w listopadzie bardzo patriotycznym pokazie też mówisz mi, że będzie trudno. A ja zrobię po prostu coś innego. To znowu będą moje emocje.