Kinga Rusin to atrakcyjna, zgrabna kobieta, która świetnie prezentuje się w strojach "z wyższej półki". Lubimy ją w sukienkach, nawet z odkrytymi ramionami - mimo, że wielu ma to jej za złe. Są to jednak ludzie zazdrośni, którzy uważają, że matka dwojga dzieci powinna, zwłaszcz na wizji, dumnie prezentować białe, pulchne bułeczki nad łokciami. Kinga pracuje nad swoim wyglądem i to wielu drażni.

Reklama

Nie sposób jednak nie oprzeć się wrażeniu, że oto jako kolejna polska celebrytka padła ofiara perfidnego spisku stylistów, związanych z największymi stacjami telewizyjnymi w naszym kraju. Dlaczego ludzie ci - zamiast wydobywać z gwiazd ich atuty, a wady umiejętnie maskować - robią z pięknych kobiet jakieś kuriozalne przebierańce? Kinga w "romantycznym" giezełku wygląda po prostu źle - strój dodaje jej kilogramów i powoduje, że prezenterka wygląda po prostu tanio... Wiele z nas ma takie zgrzebne, luźne podomeczki, w których niechętnie pokazuje się nawet własnej matce, a co dopiero na przykład ukochanemu. Wspaniale zmywa się w nich podłogę. Jesteśmy złośliwi? Możliwe, ale kiedy w końcu osoby realizujące programy rozrywkowe zrozumieją, że kobieta musi wyglądać na wizji kobieco, a nie dziwnie. Bo taka "dziwność" nie jest wcale oryginalna. Raczej śmieszna.