Minister edukacji poinformowała o tym w czwartek na swoim blogu.
Powołując się na dane z 2262 gmin, Hall podała, że w 2011 roku do pierwszych klas szkół podstawowych poszło 23,6 proc. uprawnionych dzieci sześcioletnich (czyli takich, które wcześniej minimum przez rok chodziły do przedszkola). Według niej, w skali kraju rozkłada się to różnie: od 0 proc. (w 96 gminach, na ogół małych) do 100 proc. np. w Dzierżoniowie w woj. dolnośląskim i Łęczycy w woj. łódzkim.
"Niestety jest 212 samorządów (mniej niż 10 proc.), które nie podjęły nawet pieniędzy na wyposażenie szkolnych miejsc zabaw z programu Radosna Szkoła, gdzie nie był wymagany żaden wkład własny" - napisała minister.
"Mam przekonanie, że wcześniejsze rozpoczynanie edukacji jest dobre dla rozwoju dzieci, jednak musi odbywać się w dobrych warunkach. Każdej szkole i gminie, w której nie umiano dotychczas skorzystać z różnych programów wsparcia tej zmiany, zostanie udzielona dodatkowa informacja i podane przykłady dobrych praktyk. Żeby nie okazało się, że niektórzy umieszczą dzieci na dwie zmiany w piwnicy, zasłaniając się brakiem możliwości" - zaznaczyła Hall.
Dlatego - jak napisała - jeśli po otrzymaniu pełnych danych w listopadzie z Systemu Informacji Oświatowej potwierdzą się te wstępnie zebrane liczby, to uważa, że warto rozważyć rozłożenie wprowadzenia obowiązku szkolnego dla sześciolatków na dwa lata. "Proponowałabym wtedy, aby w roku szkolnym 2012/2013 obowiązek szkolny objął dzieci urodzone w 2005 roku i sześciolatki urodzone do końca sierpnia 2006 roku, zaś rodzice dzieci urodzonych od września 2006 roku mieli wybór. W roku szkolnym 2013/2014 obowiązek szkolny niech obejmuje już wszystkie sześciolatki urodzone w 2007 roku i od września 2006 roku" - zaznaczyła minister.
Zaznaczyła także, że niezależnie od tego byłaby utrzymana możliwość przyspieszania i opóźniania rozpoczynania realizowania obowiązku szkolnego na wniosek rodzica poparty opinią poradni. "W oparciu o te dane, które dotychczas udało się zebrać, taki rozwiązane byłoby według mnie optymalne" - oceniła.
Na swoim blogu Hall wyraziła też zadowolenie, że jest tak wielu rodziców, którzy tak jak ona przejmują się stanem szkół w kontekście obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Podkreśliła, że szkoły muszą być dobrze przygotowane na przyjęcie dzieci nie tylko sześcioletnich, ale i starszych, bo siedmiolatek czy ośmiolatek też zasługuje na dobre warunki, miejsca do zabawy, dobrą opiekę i bezpieczeństwo. "Dzięki wspólnym staraniom rodziców, samorządu i rządu udało się już 87 proc. szkół wyposażyć w szkolne miejsce zabaw" - napisała minister.
Przypomniała, że to gminy odpowiadają za przygotowanie i prowadzenie szkół oraz, że rząd przeznaczył ponad 3 mld zł na wsparcie tej zmiany. "Osobiście wiele razy spotykałam się z samorządowcami. Informowałam o możliwościach finansowego wsparcia, o warunkach, jakie mogą stworzyć dzieciom. Dlatego znam przykłady samorządów wzorowo i odpowiedzialnie podchodzących do nowego zadania, które umiały z tych funduszy i możliwości skorzystać i teraz rodzice posyłają tam z ufnością swoje sześciolatki do pierwszej klasy. Gdyby tak było wszędzie, nie miałabym obaw. Podzielam troskę o jak najszybsze poprawienie warunków nauki i opieki nad najmłodszymi uczniami w każdej polskiej szkole. Bez obniżania wieku szkolnego trudniej byłoby tę poprawę osiągnąć" - zaznaczyła Hall.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty z marca 2009 r., od 1 września 2012 r. obniżony zostanie wiek rozpoczynania obowiązkowej nauki w szkole z siedmiu do sześciu lat. W związku z tym od 1 września 2011 r. wszystkie pięciolatki muszą przejść obowiązkowe wychowanie przedszkolne. Do tego czasu o tym, czy dziecko wcześniej rozpocznie naukę, czy nie, decydują rodzice. Zgodnie z ich wolą do I klas w całym kraju w roku szkolnym 2010/2011 poszło 12,5 proc. dzieci sześcioletnich, a w roku 2009/2010, gdy zaczęto obniżać wiek rozpoczynania nauki, do szkół poszło 4,3 proc. sześciolatków.
W czwartek w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zakłada on zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i przedszkolnego dla pięciolatków, a także powrót do tzw. starej podstawy programowej nauczania i wychowania przedszkolnego, czyli "przywrócenie stanu sprzed reformy edukacji". Zdaniem wnioskodawców polskie szkoły nie są przygotowane na przyjęcie dzieci młodszych. Podczas debaty w Sejmie wszystkie kluby poselskie opowiedziały się za dalszą dyskusją nad obywatelskim projektem.
Piątek jest ostatnim dniem ostatniego posiedzenia Sejmu tej kadencji. W przypadku projektów obywatelskich nie obowiązuje zasada dyskontynuacji, oznacza to, że nad projektem będzie pracował Sejm wyłoniony w nowych wyborach.