Dlaczego dzieciństwo bez dziadków jest dla niektórych takim trudnym doświadczeniem?
Izabela Malińska: Bo dziadkowie, tak jak rodzice, pełnią w rodzinie pewną rolę. Każde dziecko pragnie przede wszystkim uwagi, zainteresowania, wspólnego spędzania czasu. I to wręcz w nieograniczonym zakresie. A rodzice często zwyczajnie nie mogą sobie na to pozwolić, bo sami pracują, są zabiegani, mają swoje sprawy. Co innego dziadkowie, którzy często koncentrują na wnukach całą swoją uwagę. Mają czas na rozmowę, zabawę. I jeśli czytają bajkę albo idą na spacer - to nie spoglądają co chwilę na zegarek.
Czyli dają to, czego z oczywistych powodów nie zawsze mogą dać dzieciom rodzice?
I. M.: Nie tylko. W relacji dziecka z mamą czy tatą istotne są obowiązki. Maluch musi sprzątać zabawki albo odrabiać lekcje. Gdy tego nie robi, spotyka go jakaś kara, np. mama się gniewa albo tata nie chce się z nim bawić. Gdy dziecko jest z wizytą u dziadkw - te obowiązki znikają. Tam każdy wnuk ma tylko i wyłącznie przywileje. Dostaje od dziadków bardzo dużo, a w zamian nic nie musi. Wystarczy, że będą mu smakować babcine naleśniki. Zresztą, zrobione bardzo często specjalnie dla niego.
To znaczy, że dziadkowie właściwie nie wychowują?
I. M.: Wychowanie to głównie zadanie rodziców. Ale rozwijanie zainteresowań i nowych doświadczeń w życiu wnuków może już stać się domeną dziadków. Bo który chłopiec, słuchając opowieści dziadka z jego młodości o tym, jak łowił ryby, nie zechce spróbować sam czegoś złowić? A przynajmniej zobaczyć, jak to jest. Tak samo może być z malinowymi konfiturami czy piernikami babci.
Czy jako rodzice możemy jakoś dbać o relacje naszych dzieci z babcią i dziadkiem?
I. M.: Wystarczy pamiętać o kilku zasadach. Przede wszystkim - nic na siłę. Jeśli będziemy dzieciom lub rodzicom narzucać wzajemny kontakt - więcej będzie z tego szkód niż korzyści. Optymalnie jest, gdy dziadkowie nie mieszkają razem z nami, bo wtedy mają tendencję do wchodzenia w rolę trzeciego rodzica. Za to kontakt powinien być systematyczny, np. wizyty raz w tygodniu czy dwa razy w miesiącu. No i trzeba mieć zrozumienie dla naszych rodziców, którzy często sami jeszcze pracują. A w każdym razie są bardzo aktywni i czasem wizyta wnuków może być im nie na rękę. Pamiętajmy, że mają do tego prawo i zamiast się złościć, lepiej uzgodnić inny termin.
Jednak pewnego dnia wnuk ma „naście” lat i ta relacja z babcią i dziadkiem poważnie się zmienia
I. M.: To prawda, ta relacja z upływem czasu się zmienia, bo zmienia się dziecko. Przechodzi do innego etapu rozwoju, gdzie zaczynają się liczyć rówieśnicy, a rodzice i dziadkowie - poważnie tracą na znaczeniu. Jednak ci drudzy, żartobliwie mówiąc, "wracają do łask”, gdy wnuk przekracza dwudziestkę. Wtedy bowiem zaczyna się powoli koncentrować na przyszłości, życiu na własny rachunek, założeniu rodziny. I zaczyna szukać rady, chce czerpać z doświadczenia innych. A przynajmniej poznać ich punkt widzenia. A nikt nie ma tak szerokiej i bogatej perspektywy jak babcia i dziadek. Mają życiową mądrość, spokój i dystans, co sprawia, że czasem z kłopotami młodzi ludzie idą do nich. Dopiero w drugiej kolejności do rodziców.