Całowanie to wzajemna ocena biologicznej "jakości" potencjalnego partnera. Faceci usiłują za pośrednictwem pocałunków zgadnąć, jaką zdolność rozrodczą posiadamy, a my chcemy za wszelką cenę dowiedzieć się czegoś więcej o ich materiale genetycznym.

NASTĄPIŁO PRZEKAZANIE DANYCH

Reklama

Jak twierdzi dr Helen Fisher z Rutgers University, obie płcie wykorzystują dane zebrane podczas całowania, zanim zaangażują się w seks. To czysta oszczędność energii i czasu, który moglibyśmy zmarnować, lądując w łóżku z nieodpowiednim partnerem.

Antropolog jest również zdania, że pocałunek to ocena "stanu chemicznego" potencjalnego partnera. Powołuje się przy tym na badania kolegów po fachu. "Mężczyźni lubią francuskie pocałunki, bo dzięki nim mogą określić zawartość hormonów w kobiecej ślinie, poza tym przekazują partnerce trochę testosteronu, który ma zwiększyć jej libido. Kobiety polegają głównie na zapachu mężczyzny, będącym komunikatem nt. jego układu odpornościowego. Najbardziej pociągająca jest woń genów odmiennych od własnych." - uważa dr Fisher.

Reklama

Filematologia to raczkująca na razie dziedzina nauki, zajmująca się właśnie całowaniem. Dr Fisher jest jej wielką orędowniczką, bo wychodzi ze słusznego założenia, że jeśli całowanie występuje w ponad 90 proc. ludzkich społeczeństw, to coś na rzeczy musi być. Zgadzamy się w całej rozciągłości. Pierwszy pocałunek może być preludium do wspaniałego związku albo jego niefortunnym zakończeniem.

__________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Zawodowo sypiam z cudzymi mężami
>>> Dlaczego chodzimy z nimi do łóżka
>>> Być jak David Beckham