"Żyj i daj żyć innym" - oto generalna zasada etykiety. Naszym zachowaniem nie powinniśmy powodować dyskomfortu u otaczających nas ludzi. A na pewno takim dyskomfortem jest woń domowego bigosiku, która ciągnie się za podgrzewającym je człowiekiem po biurowym korytarzu.
KUCHNIA CHIŃSKA CZY WŁOSKA?
Adam Jarczyński, specjalista od etykiety w rozmowie z www.logo24.pl mówi: "Konsumowanie intensywnie pachnących potraw w miejscu, gdzie przebywa się kilka, a nawet kilkanaście godzin, jest nieeleganckie - szczególnie jeśli woń posiłku długo pozostaje w powietrzu. W końcu nie każdy musi być zwolennikiem zapachu kuchni chińskiej bądź włoskiej." Specjalista uważa jednak, że należy dostosować się do panujących warunków i po prostu dogadać się ze współpracownikami.
RAZEM CZY OSOBNO?
Gdy w firmie znajduje się pomieszczenie socjalne, jedzenie przy biurku może być uznane za gafę, gdyż danie może mieć irytujący zapach (dla otoczenia) lub ktoś siedzący obok dziś akurat nie może sobie pozwolić na posiłek (delikatna kwestia, niemniej nigdy nie wiadomo). Jeżeli jednak nie mamy dostępu do stołówki czy bufetu, możemy się spytać naszych współpracowników, czy nie będą mieli nic przeciwko skonsumowaniu posiłku w ich obecności. Zazwyczaj dobrze znamy ludzi, z którymi pracujemy, więc nie powinno być problemu.
Pozostaje tylko westchnąć, że nie wszyscy pracodawcy zapewniają osobne pomieszczenie do jedzenia posiłków. To bardzo ważne, bo jedzenie przy biurku jest niehigieniczne ze wszech miar. Blat biurka to raj dla bakterii, a klawiatura komputera to przytulne schronienie dla okruszków chleba... Jeśli jesz kanapkę, czytając ten tekst to odwróć potem klawiaturę i zobacz, co z niej wypadnie.
________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Nigdy nie wiesz bezwstydnej kobiecie
>>> Przybylska znów najseksowniejsza
>>> Być jak David Beckham