Otóż słynny symbol sufrażystek w postaci palenia górnych części bielizny zapadł w publiczną świadomość za pośrednictwem akcji, która... ostatecznie nie miała miejsca – donosi serwis tvp.info.

Reklama

Chodzi o prasową relację z protestów przeciwko konkursowi piękności Miss America w Atlantic City w 1968 roku. Grupa w ramach protestu przeciw wyśrubowanym kanonom piękna chciały spalić przedmioty kojarzone ze stereotypowym postrzeganiem kobiet, które ochrzczono „narzędziami kobiecej tortury”. Na stosie miały spłonąć mopy, garnki, sztuczne rzęsy, numery magazynu „Playboy” i gorsety. Stos tej jednak ostatecznie, ze względu na brak pozwolenia policji na rozpalenie ognia, nigdy nie zapłonął.

Tym niemniej w bulwarówce „New York Post” pojawiła się relacja z wydarzenia podkreślająca fakt palenia staników. Temat podchwyciły inne media, a dalszy ciąg już łatwo sobie wyobrazić...

„Z jakiegoś powodu media podchwyciły staniki i tak już zostało. Zawsze się śmiałam, że gdyby wtedy napisano, że paliłyśmy np. gorsety albo inną niewygodnie kojarzącą się rzecz, do ruchu przyłączyłoby się o wiele więcej kobiet” – opowiadała w amerykańskim radiu publicznym jedna z organizatorek legendarnego protestu Carol Hanisch. Hanisch przyznaje jednak, że cel w postaci zwrócenia uwagi opinii publicznej na łamania praw kobiet został osiągnięty...

Tym bardziej że pomysł został wielokrotnie zrealizowany przez naśladowczynie, np. studentki. Ostatni stanikowy stos, mający przypomnieć o problemie nowotworów piersi, podpaliła modelka Tyra Banks na początku ubiegłego roku.



_________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Oto jak Pierwsza Dama rozwścieczyła feministki
>>> Atak jadowitych 30-latek

>>> Szczuka: To nie jest promocja aborcji!
>>> Feministka: Stara kobieta to trzecia płeć