Ewa Gawryluk jest aktorką, ale przede wszytskim matką, żoną, gospodynią domową, wielką fanką nart i dobrej kuchni. W życiu kieruje się zasadą umiaru. Hołduje wysmakowanym wnętrzom i relaksacyjnej mocy kąpieli w zwykłej wannie. W wywiadzie dla "Twoich Inspiracji" opowiada o swoich shoppingowych grzeszkach, o namiętności do płaszczy oraz definiuje piękno i dobry gust.

Reklama

NAJPIERW JA, POTEM SIOSTRA

Ewa przyznaje, że jak każdej kobiecie zdarza jej się ostro zaszaleć na zakupach. Teraz jednak pilnuje się nieco bardziej niż wtedy, gdy była podlotkiem: "Tuż po studiach dosyć dużo zarabiałam, nie miałam żadnych kredytów, nie bardzo było na co oszczędzać, więc zdarzało mi się, że brałam wypłatę za jakiś film czy teatr telwizji i kupowałam sobie na przykład bardzo drogie buty".
Jednak aktorka podkreśla, że zakupy nigdy nie były dla niej sposobem na chandrę. Co oczywiście nie znaczy, że nie zdarza jej się oszleć dla jakiegoś ciuszka i po prostu nie móc mu się oprzeć: "Jedyne, co budzi moją wrażliwość, oprócz butów i dżinsów, to okrycia wierzchnie. Nie tyle podnieca mnie bluzka, co płaszcz. Czasem nie mogę się oprzeć, kupię coś, założę raz, a potem moja siostra ma kolejny prezent".
Są jednak sytuacje, w których zakupowy szał dopada Ewę i jest nie do pokonania: "Potrafię stracić głowę, kupując prezenty dla córki. W ogóle prędzej zrobię prezent komuś niż sobie".

STAWIAM NA DESIGN

Na co aktorka wydaje pieniądze teraz, gdy jest już stateczną mamą i żoną? Na przedmioty, którymi może upiększyć swoje mieszkanie, i na to, co posłuży dłużej niż jeden sezon jak modne ubranie. Stawia na designerskie dodatki do mieszkania, bo bardzo jej zależy, by jej dom był ładny i żeby mieszkało się w nim przyjemnie: "Pamiętam, że kupując zasłony do kuchni do swojego pierwszego mieszkania, wybrałam w IKEA kubki w identycznym kolorze i podobnym wzorze. Takie zakupy sprawiały mi wiele radosci. Było to coś innego niż meble z czasów socjalistycznych".
Swoje zapędy wnętrzarskie Ewa realizuje we własym domu, który nie jest podporządkowany jednemu stylowi: "Przy wymyślaniu wystroju wnętrza wychodzę od koloru. Lubię barwy ziemi, beże szarości, biele. Obserwując naturę, najłatwiej nauczyć się bezpiecznych zestawień, by uniknąć poełnienia gafy kolorystycznej. Jeśli w moich wnętrzach pojawia się jakaś intensywna barwa, to dotyczy jedynie dodatków. Kiedyś miałam beżową sypialnię, w której przyciągały uwagę dwie czerwone poduszki".

Niby o gustach się nie dyskutuje, ale jednak istnieje pojęcie dobrego smaku. W czym przejawia się ono dla aktorki? Przede wszystkim w umiarze - dotyczy to zarówno stroju, jak i wnętrza. Dobrze skomponowane wnętrze powoduje, że każdy czuje się w nim dobrze, nawet jeśli jakiś element go zaskoczy czy zdziwi. W ubiorze zaś przejawia się w umiejętnym podkreślaniu własnej osobowości. Pani Ewa przyznaje, że jej zawód wystawia ją na ciągy obstrzał, dlatego na co dzień lubi skryć się w czerniach. W doborze ubrań jest bardzo praktyczna i zdecydowanie lepiej czuje się w skromnym stroju: "Nie lubię krótkich spódniczek, dekoltów, dużej ilości biżuterii. Kolczyki i bransolety rezerwuję na specjalne okazje. Jeśli wkładam obcasy, to tylko na wieczór albo do dżinsów, gdy chcę pokazać światu trochę kobiecości. Wszystko zależy od sytuacji".

A jak Ewa ocenia styl Polaków? No cóż, wiele jeszcze przed nami, ale robimy postępy:
"Ciągle uczymy się własnego stylu. Byliśmy w zamknięciu prezez wiele lat, musimy sie przwyczaić do kupowania wnętrzarskich poradników, do projektantów, zerwać z przyzwyczajeniami.Dom to nie tylko miejsce, gdzie śpimy, to miejsce, gdzie żyjemy z naszą rodziną, gdzie odwiedzają nas znajomi i bliscy. We wnętrzu i w ubiorze trzeba trzymać się poczucia estetyki".