"Szczęściarą" jest tunezyjska nauczycielka. Kobieta skorzystała z usług kliniki leczenia niepłodności, ponieważ wcześniej dwa razy poroniła. Po zabiegu udało jej się zajść w wymarzoną ciążę.
Początkowo myślano, że jest w ciąży bliźniaczej, jednak później lekarze "odkrywali" kolejne zarodki. "Nasza radość wzrastała wraz z ich rosnącą liczbą" - wspomina mąż kobiety. W sumie para spodziewa się sześciu chłopców i sześciu dziewczynek. Kobieta mówi mediom, że nie może się doczekać, by trzymać całą dwunastkę w ramionach. Powiedziano jej, że swoje potomstwo będzie mogła urodzić naturalnie, choć eksperci twierdzą, że to niemożliwe.
Simon Fisher, ekspert leczenia niepłodności z Uniwersytetu w Oxfordzie, określa całą sprawę mianem "przerażającej" i uważa, że lekarze zaangażowani w nią są nieodpowiedzialni. Jego zdaniem szanse na szczęśliwe zakończenie są niewielkie.
"Szanse, że wszystkie (dzieci) przeżyją, są ekstremalnie małe a prawdopodobieństwo, że choć część z nich nie będzie miało jakichkolwiek problemów, jest właściwie żadne" - twierdzi Fisher i dodaje, że również życie matki jest zagrożone i zależy od profesjonalizmu lekarzy.
Do tej pory rekordzistką w dziedzinie liczby płodów w jednej ciąży była Nadya Suleman, która dzięki leczeniu metodą in vitro urodziła ośmioraczki. Kobieta poprosiła o implantację wszystkich pozostałych po kuracji zarodków, nie chciała zgodzić się na ich zniszczenie.
__________
NIE PRZEGAP:
>>> Tacy mężczyźni podobają się kobietom
>>> Schiffer i Crawford nie mają nic do ukrycia
>>> Czy show-biznes jest dla dzieci?