Jako pierwsza dama przez 10 lat sprawowała się wspaniale, do dziś jest wzorem stylu dla wielu kobiet, a jej znajomość zasad savoir vivre jest wręcz mityczna. Na salonach czuje się wspaniale, a i pokazała podczas działań komisji do spraw Orlenu, że potrafi walczyć o swoje. Na Kongresie Kobiet Polskich udowadniała, że Polsce przydałby się prezydent płci pięknej. Dlaczego więc nie stanie do zbliżających się wyborów?

"Są takie osoby, które pociąga władza, mnie ona nie pociąga. Naprawdę chcę się zachłysnąć tym życiem, niech mi się znudzi ta normalność. A jak już mi się znudzi praca w fundacji, to robienie zakupów, gotowanie itd., to może wtedy powiem: teraz mam jakiś ważniejszy cel. Wtedy powiem: może warto wejść w tę politykę, żeby coś naprawdę dobrego zrobić? A potem skończyć prezydenturę i powiedzieć: teraz mogę umierać" - powiedziała w wywiadzie dla "Przekroju".

Reklama

>>> Kwaśniewska: Otaczają nas szmira i kicz

Na pytanie Piotra Najsztuba, czy nie powinna poświęcić się i jednak kandydować, odparła: "10 długich, bitych lat funkcjonowałam w bardzo ostrym reżimie. Niedawno powiedziałam pani Monice Olejnik: >>Wie pani, co jest najważniejsze w życiu? Żeby żyć<<. Jeszcze ciągle czuję się młodą osobą, a od 40. do 50. roku życia żyłam w sztywnym gorsecie. A teraz siedzę z panem w klapkach, z bosymi stopami i sprawia mi to dziką radość".

Nie obyło się także bez pytania o przyszłość państwa Kwaśniewskich, w której zabrakło czynnej walki z systemem i działania w opozycji. Prezydentowa broniła się przed zarzutem, jakoby korzystała z jakichkolwiek przywilejów: "Tu [w Warszawie] zamieszkaliśmy w wielkim blokowisku na Ursynowie, bez żadnego osadzenia, ani rodzinnego, ani przyjacielskiego. A jak przyszedł stan wojenny, to nasz los był losem Polaków, Polaków, a nie wyłącznie opozycjonistów. Mąż wtedy stracił pracę w „Itd”, a ja nie zarabiałam żadnych pieniędzy. Mieszkaliśmy w pustym mieszkaniu, na płytkach PCV leżały dwa materace, nasz i naszej Oli, i nasze rzeczy w pudełkach (...).

A jakby się potoczyły moje losy, gdybym została w Gdańsku? Mam wrażenie, że gros osób jest przekonana, że żyliśmy w jakichś uprzywilejowanych warunkach. Pan prezydent Wałęsa nawet kiedyś powiedział: Kwaśniewska? Cóż ona może powiedzieć o rodzeniu, ona przecież w szpitalu rządowym rodziła. Rodziłam na Starynkiewicza i przeleżałam pierwsze dwie doby na korytarzu, upokorzona jak większość innych kobiet. Nie byłam beneficjentem tego systemu" - podsumowała.

Wiele osób ceniących Jolantę Kwaśniewską, jej klasę i zaangażowanie w pomoc potrzebującym na pewno ze smutkiem przyjmuje wiadomość, że z jej kandydowania nici. Choć jak można zrozumieć, zostawia jakąś iskierkę nadziei.

Cały wywiad można przeczytać tutaj.
_________________________________________




Reklama

NIE PRZEGAP:

>>> Skiba: Ktoś chce skrzywdzić Jolantę Kwaśniewską
>>> Sienkiewicz: Kaczyński z Kwaśniewską na prezydenta
>>> Holland: Prezydentem powinna zostać kobieta