Carla Nurse i jej mąż Cornel wypracowali sobie gromadkę, która wygląda bardziej jak adoptowane pociechy Angeliny Jolie albo Madonny niż naturalne rodzeństwo. Sześcioletni Jermaine ma śniadą, złotobrązowa skórę i brązowe oczy. Czteroletnia Tanisha wdała się w ojca: ma czarną skórę, oczy, a jej głowę porastają ciasno skręcone kędziory. Najmłodszy Jayden, który ma dwa lata, ma mleczną cerę, blond włosy i niebieskie oczy.

Reklama

„Mieszkamy w miasteczku zdominowanym przez białych i przyznaję, że to wygląda nieco dziwnie, jak idę z gromadką moich tęczowych dzieci” – mówi 27-letnia Carla, pracująca jako niepełnoetatowa modelka. Różnorodność jej dzieci jest dla niej zagadką. „Nie potrafię wyjaśnić faktu, że każde jest innego koloru – myślę, że to jakaś genetyczna sprawa” – mówi.

Obserwatorzy z zewnątrz mają swoje wyjaśnienie – zwykle są to posądzenia o zdradę lub różnych ojców trójki jej dzieci. „Złoszczę się, kiedy ludzie myślą, ze zdradzałam męża. Nigdy bym nie zrobiła tego Cornelowi” – denerwuje się. Sam Cornel nigdy nie wątpił, że dzieci są jego. „Wszystkie mają nasze rysy twarzy. Tylko kolor skóry je różni” – mówi. Nie tylko. Mama trójki przyznaje, ze osobowość dzieci jest równie różna jak ich kolor skóry.

Eksperci Brytyjskiego Stowarzyszenia Genetyki Ludzkiej przyznają, że narodzenie się dzieci o różnym kolorze skóry z tych samych rodziców to rzecz niezwykła. „Nigdy nie słyszałam o podobnym przypadku” – przyznaje rzecznik instytucji dr Jess Buxton. „Dzieci dziedziczą tylko po połowie genów obojga rodziców. Jeśli jedno z rodziców ma jasną skórę, a drugie ciemną, ich potomstwo może mieć kolor skóry gdzieś pomiędzy tymi dwoma wariantami, w zależności od tego, jaką kombinację genów otrzyma” – tłumaczy. I przyznaje, że nadal w ludzkiej genetyce jest dla naukowców wiele tajemnic.

Reklama

_____________________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Wszyscy jesteśmy rasistami
>>> Zobacz największą kobietę na świecie
>>> Musiała umrzeć, bo była w ciąży?