Spelling to nazwisko kojarzone w Ameryce z bogactwem, luksusem i przepychem. Niestety, za ścianami bogatych rezydencji i za bramami ich ogrodów dzieją się nierzadko rzeczy, które przyprawiają o obrzydzenie. Walka o pieniądze, o wielkie dodajmy pieniądze przybiera tam czasem karykaturalne kształty.
Po śmierci Aarona Spellinga, legendarnego hollywodzkiego scenarzysty i producenta pozostał ża, smutek oraz testament. Jakież było zdziwienie Tori, gdy zobaczyła, że jej w udziale przypadło zaledwie 800 tysięcy dolarów z 500-milionowej fortuny! Na treść testamentu miała ponoć wpływ mama Tori, Candy, zazdrosna o córkę jak wszyscy diabli. „Dorastałam zakochana w tacie – wspomina Tori. – Jego zdanie zawsze było dla mnie najważniejsze. Ciągle mi powtarzał: »Jesteś najpiękniejsza!«, kiedy zaś pytałam: »A mamusia?«, odpowiadał: »Jesteś piękniejsza od mamusi i ciebie kocham najbardziej«”.
Jednak gdy Tori przy okazji przygotowań do rodzinnego zdjęcia zapytała matkę: „Mamusiu, czy jestem ładna?”, matka chłodno odparła: „Będziesz. Po operacji nosa”. Utrudniała jej życie, jak tylko mogła, ale apogeum miało miejsce w dniu śmierci Aarona: o tym przykrym fakcie Tori dowiedziała się od znajomych, a nie od matki. Czarę goryczy Tori przelała książka matki o wiele znaczącym tytule: "Stories from Candyland".
Obie panie są na pewno rozkapryszonymi milionerkami, które nie umieją pogodzić się, gdy w grę wchodzą miliony dolarów. Ale nie zapominajmy, że to Candy jest matką. Nic się nie dzieje bez przyczyny, ktoś wychowywał Tori i dziś musi pić piwo, którego nawarzył. Wojna obu pań trwa.