20-letniej Marii nie układało się po opuszczeniu domu dziecka. Nie mogła liczyć na brata alkoholika, z którym zamieszkała, bez powodzenia szukała pracy. Na pomoc pospieszyła jej Ania, koleżanka brata. Szczegóły pracy w pieczarkarni miały ustalić u niej w domu. Na miejscu jednak okazało się, że nie chodziło o pieczarki, a o prostytucję... Było jednak za późno, by się wycofać. Ania i jej partner Andrzej nie spuszczali jej z oka, wspólnie umawiali klientów, podwozili ją na miejsce schadzek i odwozili do domu. Z zarobionych pieniędzy otrzymywała 40 zł. za godzinę - z przeznaczeniem na bieliznę i kosmetyki. Uciekła przy pierwszej nadarzającej się okazji. Mama odmówiła pomocy, dlatego przez dwa miesiąceukrywała się w lasach, mieszkając wraz ze swoim chłopakiem w samochodzie. Z pomocą przyszła jej dopiero pewna fundacja, zajmująca sie takimi jak ona... Teraz odbywa psychoterapię, ma stałą pracę i planuje wznowić przerwaną edukację.
26-letnia Agnieszka mimo średniego wykształcenia nie mogła znaleźć dobrej pracy. Fizyczna praca w fabryce, formalnie na ćwierć, a praktycznie na cały etat wykańczała ją, a długi w bankach i u znajomych wciąż rosły. Znalezione w gazecie, a później w pośredniaku ogłoszenie „Praca w Hiszpanii przy zbiorze mandarynek” wydawało się być wymarzoną szansą od losu... Na miejscu czekały na nią jednak wilgotne przepełnione baraki, praca w nieludzkich warunkach po kilkanaście godzin dziennie i jedyna zapłata w postaci głodowych racji suchej bułki. Z opresji wyratowała ją matka jednego z przetrzymywanych, która dotarła do mediów. Wracając, na lotnisku Agnieszka spotkała pracownicę Fundacji La Strada, która zaoferowała jej pomoc. Dzięki temu trafiła pod skrzydła psychologów, prawników i zamieszkała w schronisku. Pracuje, spłaca długi i myśli o otworzeniu restauracji.
WIERZCHOŁEK GÓRY LODOWEJ
W Polsce i na świecie jest wiele osób takich jak Maria i Agnieszka. Statystyki opracowane przez Biuro ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej nie zwalają jednak z nóg: ogółem w latach 1995-2008 zanotowano 869 osób oskarżonych i 3170 osób uznanych za pokrzywdzone w tym procederze. Poza krajanami ucierpieli też obywatele innych narodowości, w tym przede wszystkim osoby z Ukrainy (263), Białorusi (255) i Bułgarii (40). Jak jednak podkreślają pracownicy Fundacji La Strada, oficjalne statystyki można porównać do góry lodowej - oddają tylko niewielką część problemu. Między innymi dlatego, że ujmuje się w nich tylko przypadki zakończone prawomocnym wyrokiem, znajdujące swój finał w sądzie i będące przedmiotem policyjnych śledztw. Znacznie większa jest grupa osób, które nie zgłosiły problemu na policję bądź zastraszone odwołały zeznania, jak również takich, które nie miały prawa do zeznań z powodu natychmiastowej deportacji. Co oczywiste, prawa głosu nie mają osoby nadal przetrzymywane przez sprawców bądź pozbawione przez nich życia.
NIEWOLNICTWO WCIĄŻ ISTNIEJE
Handel ludźmi to niezwykle dochodowy i wciąż prężnie się rozwijający proceder. Niezwykle dochodowy - może dlatego stał się drugą pod względem wielkości (po handlu narkotykami) działalnością przestępczą na świecie. Myślimy, że statki pełne porywanych do niewolniczej pracy na plantacjach Murzynów to daleka i niechlubna przeszłość. Nieprawda. Handel żywym towarem to właśnie współczesna forma niewolnictwa. "Handlem ludźmi jest każda sytuacja, gdy dochodzi do zmuszania przez sprawcę osoby do wykonywania czynności, z których zyski czerpie nie ofiara, a sprawcą" - definiuje Lidia Buza, psycholog pracujący z ofiarami tego procederu w ośrodku interwencji kryzysowej. A ofiarą może stać się każdy: dziecko i dorosły, mężczyzna i kobieta. Zwykle jednak są to kobiety. "Ofiara bowiem może zostać sprzedana do pracy przymusowej, może też zostać zmuszona do żebrania lub drobnych kradzieży albo przekazana do handlu organami. Najczęściej jednak chodzi o seksbiznes" - dodaje Buza.
W Polsce najczęstszą drogą pozyskania ofiar są oferty dobrze płatnej pracy za granicą. "Kobieta przyjmuje ofertę spodziewając się, że faktycznie będzie pracować jako np. opiekunka do dzieci, kelnerka bądź pomoc domowa. Są jednak też sytuacje, gdy kobieta zostaje porwana - szczególnie często dochodzi do tego w handlu na usługach seksbiznesu. Bywa, że kobieta ma do czynienia z metodą "na związek" - zostaje oszukana przez mężczyznę, z którym wchodzi w bliską relację emocjonalną, a ten sprzedaje ją w ręcę pośredników no i poźniej ostatecznych odbiorców" - wyjaśnia psycholożka.
Ofiary są przetrzymywane siłą i zmuszane do niewolniczej pracy. Przed ucieczką powstrzymuje je ciągły nadzór, groźby użycia przemocy i pozbawienie dokumentów. Dodatkowo kobiety zmuszane do pracy w agencjach towarzyskich często pozbawione są wszelkich ubrań poza kusą bielizną. Z policją trudno się z kolei porozumieć, nie znając języka. Nawet jeśli ofiara ucieknie, często nie zjawia się na komisariacie, przekonana przez oprawców, że policja jest przekupiona. Wielokrotne gwałty, pobicia, nierzadko zmuszanie do zażywania narkotyków lub pojenie alkoholem aż do uzależnienia - oto codzienność kobiet zmuszanych do prostytucji.
CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA
Podobnie jak ciemna strona księżyca, tak jest jeszcze druga, ta mniej widoczna strona relacji między katem a ofiarą. "Ofiara emocjonalnie uzależnia się od sprawcy. Pojawia się tzw.syndrom sztokholmski - specyficzna emocjonalna więź, jaka nawiązuje się między tymi dwiema stronami. Ofiara ma świadomość, że od agresora zależy jej los, zdrowie i życie, to on umożliwia zaspokojenie nawet najbardziej podstawowych potrzeb, jak głód, pragnienie czy skorzystanie z toalety. W efekcie dochodzi do paradoksalnego przywiązania do oprawcy, w przypadku kobiet często mylonego z miłością. Opisano wiele przypadków, np. atak terrorystyczny w tearze na Dubrowce, gdy ofiary zamachów terrorystycznych i przetrzymywania "zakochiwały" się w terrorystach. Odwiedzały ich w szpitalach lub więzieniach, a nawet snuły matrymonialne plany. To jednak oczywiście nie jest miłość, lecz chora i patologiczna więź" - opowiada Lidia Buza.
Dlatego jeśli myślisz o wyjeździe z kraju i szukasz oferty pracy, powinnaś być bardzo czujna i dmuchać na zimne. A CO POWINNO WZBUDZIĆ TWOJĄ CZUJNOŚĆ?
- Wszystkie sytuacje, które wyglądają na zbyt piękne, aby były prawdziwe. Świetnie płatna praca za granicą przy braku wymagania odpowiednich kwalifikacji i znajomości języka obcego powinna od razu wzbudzić twoje podejrzenia. Szczególnie jeśli jednocześnie pracodawca prosi cię o zdjęcia twarzy i sylwetki oraz podanie swoich wymiarów. Nie daj się przekonać argumentom, że kelnerka w tej restauracji musi wykazać się dobrą prezencją, a znajomość języka jest w tym przypadku drugorzędna...
- Mało detali o pracy i pracodawcy podanych w ogłoszeniu. Twoje podejrzenia powinien rodzić brak numeru stacjonarnego, zmieniający się w tym samym ogłoszeniu numer telefonu, podanie prywatnego, a nie firmowego maila. Od razu zrezygnuj z oferty, która jest wystawiona nie przez firmę, ale przez osobę prywatną. Agencji pośrednictwa możesz zaufać, jeśli jest wpisana do Krajowego Rejestru Agencji Zatrudnienia (KRAZ) i posiada odpowiedni certyfikat. Od razu zrezygnuj z oferty, jeśli "pośrednik" chce się z tobą spotkać nie w siedzibie firmy, a w miejscu publicznym - np. w galerii handlowej.
- Przeglądając ogłoszenia, zachowaj zdrowy rozsądek. Nikt nie zapłaci przecież kelnerce czy opiekunce kilkaset złotych za kilka godzin pracy. Można się dziwić, czemu do pracy polegającej na segregowaniu warzyw pracodawca chce koniecznie zatrudnić młodą, atrakcyjną i dyspozycyjną. Nie wierz mało realnym ofertom: takim, jak np. zbiór owoców na terenie Europy zimą...
O CZYM POWINNAŚ PAMIĘTAĆ, JEŚLI WYJEŻDŻASZ DO PRACY ZA GRANICĄ?
- Zabierz ze sobą słownik lub rozmówki, jeśli nie jesteś pewna swoich umiejętności językowych.
- Miej przy sobie adres i numer telefonu polskiego konsulatu w miejscu, do którego jedziesz.
- Miej przy sobie numer telefonu Poland direct z kraju docelowego. W razie najgorszego pozwoli on ci zadzwonić do domu na koszt rozmówcy, połączy cię telefonistka mówiąca po polsku. Weź też dane kontaktowe do pomagających kobietom organizacji.
- Zadbaj o ubezpieczenie zdrowotne ważne za granicą i ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków.
- Miej komórkę z aktywnym roamingiem.
- Weź zapas pieniędzy na czarną godzinę.
- Zrób kserokopię wszystkich zabieranych przez siebie dokumentów - na wypadek, gdyby ci je odebrano.
- Domagaj się pokwitowania za wszystkie wpłacane pośrednikom pieniądze.
- Zostaw bliskim informacje dotyczące twojego pracodawcy i pracy - adres miejsca docelowego, nazwiska pracodawców, pośredników i osób, z którymi wyjeżdżasz. Informuj bliskich o wszystkich zmianach adresu i miejsca pracy.
- Umów się z bliskimi lub osobami zaufanymi na telefon o ustalonej porze i częstotliwości - np. co piątek o 17.
- Uzgodnij hasło alarmowe na wypadek kłopotów i niemożności powiedzenia tego wprost. Niech to będą np. pozdrowienia dla kogoś, kto nie istnieje.
GDZIE MOŻESZ SZUKAĆ POMOCY:
- La Strada - Fundacja Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu, Tel.: (022) 628 99 99; 622 19 85, www.strada.org.pl. Tu możesz się zgłosić nie tylko jako poszkodowana, ale również, gdy rozważasz propozycję wyjazdu lub pracy i chcesz dowiedzieć się o ewentualnych niebezpieczeństwach
- Itaka - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych, Tel.: (022) 654 70 70, www.zaginieni.pl
- Fundacja Dzieci Niczyje, Tel.: (022) 616 16 69, www.fdn.pl
- Policja, Prokuratura, Sądy