W wywiadzie dla nowego numeru amerykańskiej wersji pisma „Glamour”, Eva Longoria Parker radzi samotnym kobietom aby przede wszystkim wychodziły do ludzi. Nie da się znaleźć mężczyzny, kiedy siedzi się w domu i rozpacza.

A kiedy już kobieta ubierze się w najlepszą kieckę i wyruszy "na miasto", powinna być rzeczywiście otwarta na poznawanie nowych ludzi. "Myślę, że kobiety są czasem zakręcone na jednym typie mężczyzn. Ja nigdy nie spotykałam się z tylko jednym rodzajem facetów" - mówi 33 letnia Eva. "Zakochuję się w osobowościach, a te zawsze są w innych <opakowaniach>" - zauważa.

Reklama

Aktorka raczej wie, co mówi, bo od półtora roku jest zamężna z młodszym od niej o 7 lat koszykarzem Tonym Parkerem. Choć Tony jest przystojnym mężczyzną, nie dlatego zwróciła na niego uwagę. Jej kryteriami wobec partnera zawsze były: inteligencja, poczucie humoru i pasja. To przyciągnęło ją do przyszłego męża. A że przy okazji jego wygląd robi wrażenie? "Poszczęściło mi się" - mówi Eva.

Małżeństwo aktorki i koszykarza wymaga na pewno nieustannego siedzenia z kalendarzem. Eva przyznaje, że podstawą dobrego związku jest codzienna praca nad nim. Najważniejsza jest codzienność. Eva czuje się taką tradycyjną żoną w starym stylu. O ile tylko pozwalają jej na to zawodowe obowiązki, lubi prasować mężowi ubrania i gotować codziennie obiady.

Dla niej małżeństwo to oddanie i pielęgnacja drobnych rzeczy. "W naszym związku ja jestem ogrodnikiem. Zdecydowanie pielęgnuję, a Tony jest jak mój kwiat. On za to, opiekuje się mną bardziej w sensie emocjonalnym”.

Eva swoje przywiązanie do tradycji wyraziła też w inny sposób. Do nazwiska Longoria dodała po ślubie nazwisko męża. "Tony’emu na tym nie zależało. (…) Dla mnie to romantyczne".

Jednak Eva nie jest taką skończoną romantyczką jak można by pomyśleć. Nie wierzy w bajki typu "żyli długo i szczęśliwie". Ma rozsądne podejście do życia: "Oczywiście chcielibyśmy z Tonym być razem na zawsze. Ale jedyny sposób, żeby dojść do wieczności, to iść tam dzień po dniu".