Amy Winehouse miała nadzieję, że przechytrzy paparazzi. W środowe popołudnie, ubrana w turban i zwykłe pomarańczowe polo, próbowała wyjść ze swojego domu w londyńskiej dzielnicy Camden i dojść niepostrzeżenie na spotkanie z mężem. Blake Fielder-Civil wychodził tego dnia z więzienia, w którym spędził 12 miesięcy za pobicie właściciela pubu we wschodnim Londynie.

Reklama

Na podwórku Winehouse koczowały jednak całe grupki fotoreporterów. Piosenkarce nie udało się ukryć, paparazzi natychmiast ją otoczyli i wszystko skończyło się nieprzyjemną przepychanką.

Na zdjęciach, które natychmiast opublikowali fotoreporterzy, widać, że Winehouse jeszcze nie doszła do siebie po odwyku w londyńskim szpitalu i późniejszych powikłaniach górnych dróg oddechowych. Ma wprawdzie swoje "oko" umalowane w charakterystyczny sposób, jednak, jak podkreślają brukowce, nie wygląda na osobę, która już odzyskała dobrą formę.

Blake Fielder-Civil, mąż Amy, siedział w więzieniu nie tylko za pobicie barmana, ale także za obrazę wymiaru sprawiedliwości. Został zwolniony pod warunkiem, że natychmiast zgłosi się na odwyk alkoholowo-narkotykowy. Będzie się leczył w klinice w Surrey, tej samej, do której w tym roku zgłosił się Ronnie Wood z Rolling Stones.

Kilkudniowe imprezy, alkohol, koktajle z tabletek uspokajających i pobudzających i narkotyki to coś, co Blake'a i Amy do tej pory łączyło. Teraz będą ich łączyć odwyki. Niestety, Amy przeszła już kolejny odwyk, do tej pory żaden nie sprawił, że dziewczyna zmieniła tryb życia. Być może tym razem się opamięta - ostatnie imprezy zakończyła w krytycznym stanie.