Jak co roku sieci handlowe walczą o klientów na promocje. Ale w każdym sklepie upusty są innej wielkości i obejmują inny asortyment. Przed wybraniem się na zakupy warto więc porównać gazetki reklamowe sieci, by upewnić się, ile faktycznie można oszczędzić. Dowodem niech będzie nasze zestawienie koszyka wielkanocnych produktów. Wygrywa w nim wprawdzie dyskontowa Biedronka, ale już Lidl, zaliczany do tej samej kategorii sklepów, okazuje się droższy od delikatesów Alma Market.
Agresywna konkurencja cenowa sieci sprawiła też, że w tym roku przed świętami nie mamy do czynienia z podwyżkami cen żywności. Według Dariusza Winka, głównego ekonomisty Banku BGŻ, to efekt problemów z eksportem polskiej żywności na Wschód. Zwykle drożeją mięso i jaja, to naturalny proces. Ale tegoroczny wzrost cen - o ile nastąpi - będzie słabszy niż w zeszłym roku – ocenia Winek.
Kamil Cisowski, analityk PKO BP, dodaje, że przez najbliższe miesiące żywność nie powinna drożeć. Jednak większa ilość towaru na rynku krajowym nie powinna spowodować, że będzie taniej. W ostatnim czasie ceny wieprzowiny były niskie, więc w normalnych warunkach teraz powinny iść w górę. Zamieszanie na Ukrainie i w Rosji spowoduje raczej, że po prostu ceny będą stabilne - mówi.
Reklama
A jak będzie w drugiej połowie roku? Według Cisowskiego może być drożej, głównie ze względu na coraz wyższe ceny surowców rolnych na światowych rynkach. Jako przykład ekonomista podaje ceny kawy: w ciągu ostatnich trzech miesięcy skoczyły o 66 proc. O ponad 20 proc. zdrożały pszenica i soja. A to towary, które znajdują się w dużej ilości produktów przetworzonych - mówi Cisowski. Ale Winek uspokaja: to przejściowe zawirowania. Nic nie wskazuje na to, by podaż zbóż miała spaść – a to byłby powód, dla którego ceny żywności mogłyby wyraźnie pójść w górę.