Coraz więcej firm odzieżowych szuka możliwości sprzedania końcówek kolekcji i uszkodzonych ubrań poza tradycyjnymi sklepami. Liczy się bowiem jak największa powierzchnia na towary nieprzecenione, sprzedawane z pierwszą, kilkudziesięcioprocentową marżą.
Rosnącą popularnością cieszą się więc outlety - czyli salony przeznaczone na całoroczną wyprzedaż. W 2002 r. hiszpańska firma Neinver wybudowała w warszawskim Ursusie pierwsze centrum handlowe Factory skupiające wyłącznie tego typu sklepy. Od tej pory większość firm właśnie w takich podmiejskich halach pozbywa się nadwyżek produkcyjnych. Jednak w ostatnim czasie coraz więcej outletów pojawia się też w tradycyjnych centrach handlowych oraz przy głównych ulicach miast. "W ten sposób z końcówkami kolekcji radzą sobie te firmy, które nie chcą wynajmować lokalu w dużym centrum outletowym" - mówi Katarzyna Michnikowska, analityk z firmy Cushman & Wakefield.
Tymczasem przykład Deni Cler zdaje się przeczyć temu stanowisku. Zdaniem przedstawicieli tej luksusowej marki odzieżowej należącej do grupy W.Kruk, tego typu produkty nie pasują do typowych najemców outletów i stąd podobne firmy wycofują się z takich miejsc. "Polskie centra outletowe nie mają wiele wspólnego z tymi na Zachodzie. Tam kilkudziesięcioprocentowe przeceny oferują naprawdę drogie marki, a nie popularne sieci odzieżowe" - mówi Diana Zaboklicka, prezes firmy. "Mieliśmy salon w centrum outletowym w Ursusie. W otoczeniu tanich młodzieżowych marek byliśmy zdecydowanie najdroższym sklepem, więc nie mieliśmy równych szans" - dodaje. Outlet Deni Cler przeniesiono do centrum handlowego Blue City w Warszawie. O wyborze zdecydowało to, że czynsze są tam stosunkowo niskie, bo miejsce to nie cieszy się dużym zainteresowaniem klientów.
Podobnymi przesłankami kierowała się firma Big Star, która ma outlet w warszawskim centrum handlowym Fort Wola. "Z naszych analiz wynikało, że to słaba lokalizacja dla sklepu z odzieżą pierwszego gatunku, dlatego zdecydowaliśmy się na otwarcie tam outletu" - podkreśla Adam Ambroży, menedżer ds.marketingu Big Stara. Firma nie zrezygnowała jednak z obecności w centrach outletowych w Piasecznie i Gdańsku. Mając porównanie, Big Star ocenia centra dedykowane sklepom fabrycznym jako lepszą lokalizację dla takiej placówki. "Salon w Piasecznie funkcjonuje przede wszystkim w weekendy, gdy ludzie przyjeżdżają na większe zakupy. W Forcie Wola sprzedaż jest zrównoważona przez cały tydzień. Mimo to większe obroty generuje sklep w centrum specjalistycznym" - zaznacza Adam Ambroży.
Są również firmy, które dotychczasowy tradycyjny sklep w centralnej lokalizacji zmieniają w outlet. "Często firmy nie chcą rezygnować z obiektów, za które płacą niewielkie czynsze. Ale ponieważ nie są to najlepsze lokalizacje, przeznaczają je właśnie na punkt wyprzedażowy" - wyjaśnia Katarzyna Michnikowska. Na taki ruch zdecydowała się m.in. włoska sieć Terranova. Firma przekształciła w outlet swój nieduży sklep na warszawskim Nowym Świecie. Kilka przecznic dalej Terranova prowadzi duży salon, w którym może prezentować znacznie więcej produktów i przyjmować szerszą grupę klientek. Pozbycie się gorzej prosperującego sklepu było wymuszone względami ekonomicznymi. Terranova wybrała go więc na lokalizację centrum wyprzedażowego.
Niestety, zdaniem ekspertów, outlety nie zostaną długo w tradycyjnych centrach handlowych i przy głównych ulicach. "Umieszczanie outletów w centralnych lokalizacjach to przejściowy trend" - prognozuje Katarzyna Michnikowska. Wraz z rosnącą produkcją coraz więcej będzie towarów przeznaczonych na wyprzedaż i małe sklepiki przestaną wystarczać. Na szczęście taka sytuacja nastąpi dopiero za kilka lat.
Dotąd, żeby kupić końcówki kolekcji po atrakcyjnych cenach, musiałyśmy jechać na peryferie. Teraz ma się to zmienić. Outlety coraz częściej pojawiają także w tradycyjnych centrach handlowych w centrum miast.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama