John Sauers, australiski badacz, autor książki "Sex Lives of Australian Women” ("Życie seksualne australijskich kobiet”), przez cały 2007 rok prowadził dokładne badania dotyczące seksualnych zachowań swoich rodaczek. Ich wyniki są dość zaskakujące.

Otóż okazało się, że co piąta kobieta przyznała się do romansu. Tyle samo miało doświadczenia seksualne z innymi kobietami. Mało tego. Wyszło na jaw, że co czwarta przedstawicielka płci pięknej przynajmniej raz w miesiącu ogląda pornografię i regularnie odwiedza seksczaty. Dlatego kobiety coraz częściej interesują się czerpaniem erotycznych bodźców z internetu? Bo to wyjątkowo szybkie, łatwe i bezpieczne medium. Jak tłumaczyły ankietowane, w ten sposób nie narażają się na choroby przenoszone drogą płciową ani niechciane ciąże.

Internet to niejedyna technologia, którą kobiety wykorzystują w swoim życiu seksualnym. Co czwarta przyznała, że zdarzyło jej się nagrać seks-taśmę ze sobą w roli główniej. Nie wszystkie były jednak zadowolone z jej efektów. Część przyznała, że kilkakrotne oglądanie siebie w sytuacji intymnej wcale nie jest podniecające. Poza tym wiele pań przyznało, że czerpanie przyjemności z oglądania swojego ciała na ekranie zaburzył im nadmierny krytycyzm. Zamiast się rozluźnić i wprawić w odpowiedni nastrój, koncetrowały się przede wszystkim na myśleniu o tym, że nago wyglądają za grubo.

Po tych rewelacjach nie powinno już dziwić fakt, że wiele kobiet przyznało, że orgazm osiąga przede wszystkim dzięki masturbacji. Co jednak bardziej zaskakujące, znalazły się też takie, które zdradziły, że robią to nie tyle dla przyjemności, co dla… urody. Pewna 28-letnia mieszkanka Queensland zwierzyła się, że oszczędza na kremach, bo wierzy w odmładzającą moc codziennej masturbacji pod prysznicem.