Myślisz czasem, dlaczego jedne kobiety przyciągają mężczyzn jak magnes, a inne nie? A może zastanawiasz się, gdzie podział się ten dreszczyk emocji, który sprawiał, że twój związek jeszcze niedawno był taki wyjątkowy? Odpowiedź jest prosta: kobiety, które flirtują – zyskują! Dlatego zacznij i Ty. Bez względu na to, czy jesteś singlem, czy żoną z kilkuletnim stażem…
Ostatnio flirt ma złą passę. Kobietom spędzającym całe dnie w pracy, pochłoniętym rywalizacją z mężczyznami, kojarzy się głównie z filmami z Sophią Loren czy Marilyn Monroe. Pomyśl o sobie: kiedy ostatnio na przyjęciu zdarzyło Ci się jednym spojrzeniem sprowokować nieznajomego przystojniaka, aby podszedł i się przedstawił? Albo kilkoma uwodzicielskimi gestami rozgonić chmury zbierające się nad twoim związkiem?
Masz to w genach
Tymczasem flirt to naprawdę nie jest wynalazek gwiazd czarno-białych filmów. Już od tysiącleci kobiety i mężczyźni reklamowali się konkretnymi gestami i spojrzeniami. I robią to do dziś. Co więcej, przy użyciu tych samych „sztuczek”. Przypomnij sobie Twoją koleżankę, zawsze otoczoną wianuszkiem facetów. Sposób w jaki bawi się włosami, patrzy przez ramię, przygryza wargi, aby były jeszcze czerwieńsze. To od zawsze podstawowy arsenał każdej kobiety, zarówno brazylijskiej tancerki Samby, jak i nowojorskiej karierowiczki.
Ty też możesz zacząć flirtować. Chcesz tego czy nie, drzemie w tobie siła, która jest w stanie rozłożyć na łopatki każdego mężczyznę. Nawet takiego, który twierdzi, że zna na wylot wszystkie babskie sztuczki i doskonale sobie z nimi radzi.
Nie zauważyłaś w sobie takiej mocy? Po prostu brak Ci wprawy. Z flirtem, jest tak jak z językiem obcym, gdy długo go nie używasz, trudniej Ci się dogadać i zdarzają się nieporozumienia! Ale tę wiedzę łatwo odświeżyć, bo – uwierz - flirtowanie masz w genach! A jeśli nie czujesz się na siłach odkryć go w sobie, zawsze możesz zapisać się na kurs. Są takie! Naprawdę!
Od flirtu nie uciekniesz
Prawie każdy flirtuje. A większość z nas uwodzi nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Przypomnij sobie zachowanie przyjaciółki, gdy w kawiarni podszedł do niej opalony przystojniak. Na początku był uśmiech - delikatny, potem coraz śmielszy. Po chwili już całym ciałem wyrażała zainteresowanie tym mężczyzną. Słuchając, co mówi, unosiła brwi, mrużyła oczy, bawiła się włosami. Potrząsała głową i śmiała się, odchylając ją do tyłu. Jej flirciarskie zachowanie było dla ciebie oczywiste. Ale czy dla niej również? Gdybyś ją potem zapytała o przystojniaka z baru, prawdopodobnie przysięgałaby, że po prostu rozmawiali.
Zwróć też uwagę na zachowanie znajomych facetów w obecności atrakcyjnej kobiety. Wypinanie klatki piersiowej, splatanie rąk za głową i wciąganie brzucha to nic innego jak nieświadoma demonstracja, kto jest najsilniejszym i najważniejszym samcem w okolicy.
A skoro i tak uwodzimy i flirtujemy nieświadomie, dlaczego nie zacząć robić tego w sposób świadomy i konsekwentny? Tym bardziej, że - jak udowadnia Peta Heskell, autorka poradnika o flirtowaniu - uwodzenie polega na tym, by przyciągać uwagę innych… pewnością siebie, akceptacją swojego ciała i świadomością jego atutów! Oznacza to, że flirt to samonapędzająca się maszyna twojego dobrego samopoczucia – im lepiej się czujesz w swojej skórze, tym lepiej flirtujesz i tym więcej osób zwraca na ciebie uwagę. A wtedy czujesz się jeszcze lepiej!
Zacznij już dziś
Miłość twojego życia nie wpadnie na Ciebie ot tak, sama z siebie. Musisz ją przyciągnąć.
Na początek wybierz odpowiedniego faceta. Już go namierzyłaś? Zacznij z nim flirtować samym spojrzeniem. Możesz też zwrócić jego uwagę tajemniczym uśmiechem. Skąd będziesz wiedzieć, że połknął przynętę? Obserwuj jego gesty. Jeśli będzie je przesadnie akcentował i np. zapałkę gasił strzepnięciem, od którego wszystkim zafaluje grzywka, masz go w garści! Wystarczy, że popatrzysz na niego nieco dłużej i uśmiechniesz się. Po takiej zachęcie na pewno ruszy w Twoim kierunku.
Teraz trudny moment - pierwsza rozmowa. Na szczęście w takiej chwili liczy się przede wszystkim tembr głosu i wrażenie, jakie na Tobie robi. Bo nic tak nie zdradza intencji, jak ton głosu - im wyższy i bardziej melodyjny, tym więcej w nim zainteresowania. Potem - jeśli dobrze wam się rozmawia - czas na pozornie niewinny dotyk. Ty strzepujesz z jego koszuli niewidoczny pyłek, on dotyka Twojego ramienia proponując Ci drinkahellip; Potem wystarczy, że dasz mu swój numer telefonu i już możesz zacząć planować, co założysz na pierwszą kolację.
Nigdy nie rezygnuj
Seria udanych randek znalazła finał przed ołtarzem albo przynajmniej pod wspólnym dachem? Nie myśl, że jesteś zwolniona z uwodzenia! Przeciwnie. Flirt z własnym mężem lub partnerem to recepta na idealny związek! Pomaga m.in. w utrzymaniu pewnego napięcia, które chroni przed nudą i rutyną. Podobnie jak niezależność. Chcesz, żeby partner Cię cenił? Miej swoje tajemnice, znajomych, zainteresowania. Nie spowiadaj mu się codziennie z każdej minuty. A jeśli zapyta, dlaczego później wróciłaś? Z uwodzicielskim uśmiechem zażartuj, że miałaś randkę.
Kiedy lepiej odpuścić sobie uwodzenie?
- W godzinach pracy - negocjowanie podwyżki przy użyciu argumentów w stylu Sharon Stone z bdquo;Nagiego instynktu” to naprawdę ryzykowna gra. I to ty możesz stracić najwięcej. Chyba nie chcesz, aby szef zaczął Cię uważać za rozrywkową panienkę, zamiast za kompetentnego pracownika. Poza tym flirtując w pracy możesz też sprowokować do (nie zawsze miłych) awansów swoich kolegów. I to niekoniecznie tych wolnych i przystojnych.
- Gdy facet jest żonaty - postaw się w sytuacji żony mężczyzny, z którym flirtujesz u znajomych. Czy byłoby Ci obojętne, gdyby ktoś uwodził Twojego męża - nawet tylko dla zabawy? Pewnie nie. Dlatego wykaż się zrozumieniem.
- Gdy jest chłopakiem Twojej koleżanki - taki flirt jest bezcelowy, bo do niczego nie doprowadzi (facet jest najprawdopodobniej zakochany, więc nie ma szans na nic więcej poza gadaniem). A kontakty z koleżanką zrujnowałabyś sobie bezpowrotnie.
- Gdy nie masz ochoty na randkę - flirtowanie z nudów i dla wprawy nie ma sensu. Sobie poprawisz samopoczucie, ale omotanemu i wystawionemu do wiatru mężczyźnie, zepsujesz wieczór. A po co?
opr. na podst. "Olivii"