Gdy ulicą sunie kobieta z ciężkimi siatami, z uwieszonymi u szyi dziećmi, czasem nawet z pieskiem na smyczy, nikt się nie dziwi. A przecież siaty ważą około dziesięciu kilogramów, dzieci drugie tyle, a do pokonania jest czasem kilkaset metrów. Wszyscy są przyzwyczajeni do żeńskich siłaczy. Mama sprzątająca w domu od rana do wieczora to normalne. Żona pędząca z pracy do domu, by zrobić obiad mężowi - normalne. Babcia opiekująca się całe wakacje wnukami - normalne. Kobieta robiąca coś dla siebie? Nienormalne...

- Zarówno pracujące matki, jak i gospodynie domowe poświęcają sobie nie więcej niż trzy procent wolnego czasu - mówi dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczny. Obliczmy. Doba ma 24 godziny. Praca z dojazdami zajmuje najmniej 9 godzin, sen 8 godzin. Zostaje 7 godzin czasu wolnego. Nie jest źle, ale 3 procent to zaledwie 12 minut i 36 sekund.

Dopóki sił mi wystarczy

Dorota Betko, specjalista od reklamy. Mama 19-letniego Szymona, 10-letniej Marysi i 9-letniej Julki. Czas dzieli między dzieci, wielogodzinną pracę w agencji reklamowej i zaoczne studia. - Akurat kupuję odkurzacz, ale dobrze, możemy porozmawiać - słyszę energiczny, młody głos w słuchawce. - Może mi pani poradzi, jaki? Chwileczkę.... dzieci przybiegły. O co pani pytała?

Pytałam o jej życie...

Dorota staje na głowie, żeby wszystko ogarnąć. Od dawna listę tego, co ma zrobić, wpisuje do telefonu. Kiedy dzwoni, już wie: trzeba nastawić pranie, jechać z dziećmi na konie. Gdy ma wolną chwilę, przygotowuje się do zajęć na uczelni albo krząta po mieszkaniu.

Ostatnio pojechała do mamy, by wypocząć. Plan był taki: spanie do południa, oglądanie telewizji. Wstała rano i... przez cały dzień męczyła się leniuchowaniem. - Bierny odpoczynek nie jest dla mnie. Muszę coś robić.

Koleżanki twierdzą, że jest na wyczerpaniu. Dorota jednak zaprzecza. - Biorę na siebie obowiązki i je wypełniam, dopóki sił mi starczy. Uważam, że na tym polega życie. Moja mama była taka sama. Moja teściowa też. Odpoczynek? - To dla mnie poczucie dobrze spełnionego obowiązku - mówi. - Nie powiem córce: słuchaj, nie będziesz chodzić na konie, bo to za drogo, a ja nie mam już sił tyle pracować.

- Dzieci się nie martwią, że jest pani zmęczona?
- Nie. Narzekają tylko, że często ich nie słucham, że jestem zajęta własnymi myślami.

Mam wolne, gdy śpię

W zeszłym roku w różnych miastach w Polsce można było wziąć udział w bezpłatnych warsztatach psychologicznych: „Daj sobie prawo do odpoczynku” (są częścią programu „Toma. Naucz się odpoczywać”). Zajęcia trwają trzy godziny, zgłaszają się na nie panie w różnym wieku, od studentek po emerytki.

Te pierwsze łatwo rozpoznać. Pełne energii. Przychodzą, bo nie czują się szczęśliwe w domu, w którym ciągle muszą coś robić. Inaczej są oceniane jako leniwe egoistki. Na zajęciach szukają potwierdzenia, że przeznaczanie czasu tylko dla siebie nie jest niczym złym. Wiele kobiet przychodzi tu za namową męża, syna, czasem córki. Bliscy mówią: „Idź, to ci dobrze zrobi”.

Panie przedstawiają się i zaczynają pracę w 2-, 3-osobowych podgrupach. Pierwszy temat: „W jaki sposób odpoczywam. Czy jestem z tego zadowolona, czy chciałabym coś zmienić?”. To pytanie czasem okazuje się trudne. Padają odpowiedzi: „Gdybym zajęła się sobą, w mojej rodzinie zapanowałby chaos”, „Szkoda mi czasu na odpoczynek”, „Co by ludzie pomyśleli, gdybym w dzień leżała na tapczanie”, „Mam wolne, gdy śpię”.

- Okazuje się, że jesteśmy mistrzyniami w wypełnianiu sobie czasu obowiązkami. Gdy mamy luźne popołudnie, nie pójdziemy z koleżanką na kawę, prędzej zejdziemy do piwnicy i zaczniemy generalne porządki - mówi Lucyna Wieczorek-Tutak, trenerka i psychoterapeutka, współautorka warsztatów. - Ale nie oszukujmy się. Nie dając sobie chwili wytchnienia, w efekcie często czujemy się wykorzystywane we własnym domu. I właśnie na bliskich najczęściej wyładowujemy nasze frustracje. A przecież deklarujemy, że rodzina jest dla nas bardzo ważna i dla niej to wszystko robimy.

To wszystko działa dzięki mnie

Lidia Grzybowska, żona, matka dorosłej Kasi. Mąż jest na placówce w Rosji, córka żyje swoim życiem, Lidia ma sporo wolnego czasu. - Dla mnie obowiązki rodzinne zawsze były błogosławieństwem, tak dużym, że nie czułam zmęczenia - mówi. - Cieszyłam się, że dzięki mnie Kasia ma dom, gdzie zawsze czeka na nią mama z obiadem.

Zawsze na pierwszym planie były dla Lidii potrzeby męża i dziecka, potem psa. Z wolnego czasu korzystała pod nieobecność rodziny, ale z wyrzutami sumienia. Gdy siadała na kanapie, żeby odpocząć, zastanawiała się, co jeszcze zrobić. Chciała być idealna, choć domownicy nie wymagali od niej perfekcji.

- Uważałam, że to dzięki mnie dom funkcjonuje prawidłowo. Kiedy córka dorosła, poczułam się niepotrzebna. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić - opowiada. Zobaczyła, jak żyje Kasia. Ona miała czas na własny rozwój, dbała o siebie, a mimo to wcale nie była egoistką. Lidia postanowiła wziąć z niej przykład. Okazało się, że gdy pozwoliła sobie na czytanie, spacer i spotykanie się z koleżankami, dom się nie rozsypał. Za to ona poczuła, że żyje. Zaczęła rozwijać swoje zainteresowania dużo czytać, zyskała grono stałych znajomych. - Zdałam sobie sprawę, że sama siebie zepchnęłam na lata w szary kąt. I wydawało mi się to zupełnie naturalne - przyznaje.
- Czy teraz mąż uważa, że jest pani złą żoną, a córka - że złą matką?
- Skąd - śmieje się. - Teraz bardziej mnie szanują.

Odpocznę na emeryturze

Jednym z punktów warsztatów jest poznanie przekonań uczestniczek na temat odpoczynku oraz troski o siebie. Często odpowiadają: „Najlepiej liczyć tylko na siebie”; „Porządku się nie robi, porządek się utrzymuje”; „Dywan powinien być tak czysty, żeby można było na nim robić makaron”; „Zła żona myśli o sobie, dobra poświęca się dla swojego męża”; „Odpocznę na emeryturze”.

- Kobiety oceniają swoją wartość i satysfakcję z życia biorąc pod uwagę to, czy realizują wymagania stawiane im przez otoczenie - mówi dr Katarzyna Korpolewska. Dopiero kiedy mamy poczucie, że ze wszystkim sobie radzimy, jesteśmy z siebie zadowolone. To dlatego przeciętna Polka pracuje zawodowo, sprząta, gotuje, płaci rachunki, biega na wywiadówki, załatwia korepetycje, naukę języków, tańce. Wydaje się jej, że w ten sposób uszczęśliwia bliskich. Tymczasem oni wcale nie są wdzięczni. Czują się ograniczeni, męczą się, gdy ktoś im organizuje życie, na siłę uszczęśliwia. Często też nie szanują Pani Ściereczki, bo co ona wie? Jej świat to blat w kuchni.

- Jeśli dla kogoś wypoczynek jest równoznaczny z wyrzeczeniem się rodziny, robi się poważny problem - mówi Lucyna Wieczorek- Tutak. Dlatego na koniec uczestniczki warsztatów planują zmiany. Chodzi o konkretne postanowienia. Ale nie: „Będę więcej odpoczywać” - bo to jest za ogólne. Raczej: „Będę sprzątać godzinę dziennie” albo „W sobotę sprzątam do 16”.

- Nie namawiamy do tego, by wyprowadzić się od męża czy przestać gotować - wyjaśnia Lucyna Wieczorek. - Chodzi jedynie o to, by w trosce o własne zdrowie i samopoczucie pozwolić sobie na małe zmiany w życiu. Na przykład, by raz w tygodniu zamiast gotować, zjeść obiad na mieście lub bez wyrzutów sumienia wyjść na spacer. A proszę mi wierzyć, że takie postępowanie wielu kobietom nie mieści się w głowie.

Odkryłam inny świat

Monika Bielecka, żona, matka 6-letniego Mateusza. Specjalistka od marketingu, przez lata pracowała dla dużych korporacji, była menedżerem. W biurze spędzała kilkanaście godzin. - Tylko w weekend mogłam zadbać o dom. Zamiast odpoczywać, jeździłam na duże zakupy, sprzątałam. Choć mój mąż nie ma standardowego podejścia do roli kobiety w rodzinie, to i tak czułam się w obowiązku poświęcić mu resztę wolnego weekendu. Dla samej siebie nie robiłam nic - wspomina Monika.

To, że można żyć inaczej, odkryła po urodzeniu synka. - Na spacerach z dzieckiem zobaczyłam zupełnie nieznany mi świat. Ludzi, którzy nigdzie się nie spieszą, siedzą na ławeczkach w parku i czytają książki. Ja też tak chciałam.

Nie wróciła już do korporacji. Założyła własną firmę, mąż bardzo jej pomógł. - Kiedyś z bliskimi rozmawiałam jak z klientami. Szybko i konkretnie. Załatwiałam sprawy. Teraz mam czas na długie spotkanie z siostrą, na rozmowę z rodzicami i przyjaciółmi. Słyszę, co do mnie mówią - przyznaje Monika. Odkryła, że zrobienie porządków można odłożyć na później. Nic się też nie stanie, gdy raz w tygodniu wyjdzie na kawę z przyjaciółką. Mąż, gdy jej nie ma, świetnie daje sobie radę. A dziecko wcale nie chodzi zaniedbane.

Marzena Czuba, współpraca Marta Balko

Czy wiesz, że... odpoczywamy, ale z poświęceniem:
• 78% kobiet... chodzi na spacery dla zdrowia dziecka, bo trzeba wyjść z psem lub porozmawiać z mężem, 22% - bo lubi
• 86% kobiet... chciałoby wypoczywać inaczej, ale zwykle wybiera sposób, który uznają za dobry dla bliskich
• 87% kobiet... chodzi na basen dla zdrowia dziecka, 13% - bo lubi, chce być w dobrej formie
• 90% kobiet... chodzi na aerobik, gdyż chce schudnąć, 10% - bo sprawia im to przyjemność

(Dane na podstawie badań dr Katarzyny Korpolewskiej)