Jajecznicy na głowie mówimy NIE! 7 grzechów głównych przy farbowaniu włosów
1 Kobieta, która od lat nosi ciemne włosy i dobrze się w nich czuje, nagle orientuje się, że mąż ma młodszą. Więc przybiega do fryzjera i w godzinę chce stać się blondynką. Najlepiej taką jak Małgosia Kożuchowska, bo widziała w telewizji i jej się podobało. Choć ten zastrzega, że jasnego blondu nie da się uzyskać jednym farbowaniem, ona się upiera. I w efekcie uzyskuje brązowawy blond, odcieniem przypominający upieczonego kurczaka. Wygląda gorzej niż przedtem, a mężowi, zamiast opaść szczęka z wrażenia, opadają ręce. Takich historii znam mnóstwo. I wniosek jest tylko jeden – decydując się na drastyczną zmianę koloru z ciemnego na jasny, daj sobie czas. To może zająć nawet kilka zabiegów.
ShutterStock
2 Farbowane włosy jeszcze bardziej niż te bez sztucznego koloru wymagają pielęgnacji, i to odpowiedniej. Barwnik się wypłukuje, więc musisz używać kosmetyków zawierających pigmenty odpowiadające twojemu kolorowi (zwłaszcza czerwone i rude odcienie wymagają wspomagania, bo najszybciej blakną). Musisz też pamiętać, że farba, nawet ta najlepsza, to chemiczna ingerencja w strukturę włosa, jeśli nie będziesz go pielęgnować, włosy stracą blask, będą się rozdwajać i wypadać. I nie wystarczy jednorazowy zabieg czy odżywka użyta kiedy akurat Ci się przypomni – pielęgnacja to nakładanie maski lub odżywki systematycznie.
ShutterStock
3 Moje drogie – pasemka i baleyage wyszły z mody sto sezonów temu i nie wróciły! W cywilizowanym świecie się tego nie robi. Jeśli wasz fryzjer ciągle ma takie zabiegi w ofercie, zmieńcie go. Owszem, jest zielone światło dla kilku refleksów, zwłaszcza tych przemyślanie użytych dla podkreślenia jakiegoś geometrycznego czy asymetrycznego strzyżenia, ale trzeba zrobić to umiejętnie i z umiarem. Co do ombre, czyli włosów z kontrastowymi końcówkami, też pragnę poinformować, że to moda, która przeminęła. Teraz robimy sombre – cieniowanie farbami o ton, półtora tonu jaśniejszymi. Przypomina to naturalne efekty rozjaśnionych słońcem końcówek, włosom dodaje objętości i naturalnego wyglądu.
ShutterStock
4 Im bardziej rozjaśnione masz włosy, tym gorliwiej odradzam Ci trwałą. Dwie chemie na jednych włosach to zdecydowanie za dużo. Efekt? Pierze wysuszone na wiór, loki, które nie chcą się układać, ba – nawet się kruszą. Fryzjerzy często ulegają życzeniom klientek i, by nie stracić zysku, wykonują trwałą ondulację nawet na platynowych, cieniusieńkich, biednych włosach. Tymczasem dobry fryzjer powinien odmówić łączenia zabiegów farbowania i trwałej. Trudno, straci klientkę, ale będzie miał czyste sumienie.
ShutterStock
5 Częstym błędem Polek w farbowaniu włosów, jest nadgorliwość. Robicie to za często! Farbę, która mocno różni się od twojego naturalnego koloru, należy odświeżać co 4-6 tygodni. Nie dajcie się zwariować, centymetrowy odrost to nie koniec świata, przeciwnie, wygląda bardziej naturalnie niż kolor jednolity jak w taniej peruce. Moim, klientom doradzam natomiast farbowanie włosów kolorami zbliżonymi do ich naturalnych odcieni, wówczas w ogóle odchodzi nam problem odrostów, a farbowanie można odroczyć na co dwa miesiące.
ShutterStock
6 Na porządku dziennym (a zwłaszcza weekendowym), w szczególności wśród młodych dziewczyn, są tak zwane farba-party. Nakupią sobie wtedy delikwentki farbek, które drogeria w promocji daje, do tego wyposażą się w wino i komedię romantyczną na DVD i... zaczynają bawić się w salon fryzjerski. Zwykle kończy się to przetrzymaniem farby na włosach, nierówno nałożonym kolorem z plamami przebarwień włącznie, albo totalną katastrofą w postaci przepalonych końcówek. Te wypada potem już tylko ściąć. U prawdziwego fryzjera.
ShutterStock