Dbanie o włosy to bardzo indywidualna kwestia, która powinna być dopasowana do potrzeb pasm i wydobywać ich naturalne piękno. Wiele włosowych mitów pochodzi z czasów, kiedy zarówno usługi fryzjerskie, jak i kosmetyki do stylizacji czy pielęgnacji, nie były jeszcze na takim poziomie jak teraz. Przedstawiamy pięć mitów, którym zdecydowanie nie powinnaś ufać.

Reklama

Podcinanie końcówek przyspiesza porost włosów

To prawdopodobnie najpopularniejszy mit dotyczący włosów, do którego obalenia wystarczy odrobina biologii! Włosy wyrastają w skórze głowy – wydłużają się od nasady, a nie końców, dlatego ich obcięcie nie wpływa na faktyczny porost, który zachodzi w mieszkach. Po strzyżeniu pasma wyglądają na zdrowsze, dlatego może się wydawać, że są dłuższe, ale faktycznie tak nie jest.

Obcięcie poprawia kondycję włosów, ale nie przyśpiesza ich porostu. Zniszczenia na końcówkach, spowodowane naturalnym wycieraniem, stopniowo pną się ku górze krusząc kolejne, wyższe partie włosa. Fryzura staje się wtedy przerzedzona. Ponadto, tracąc w ten sposób kolejne centymetry, odnosimy wrażenie, jakby nasze włosy nie rosły. Kiedy podcinamy końcówki, pozbywamy się zniszczeń, co sprawia, ze włosy optycznie wyglądają na dłuższe. Aby zminimalizować rozdwajanie się włosów, zaleca się obcinanie ich co trzy miesiące – wyjaśnia Piotr Sierpiński, stylista fryzur i właściciel atelier Piotr Sierpiński, Hair.

Tłustą skórę głowy należy lekko przesuszać

Ten mit odnosi się zarówno do skóry głowy, jak i twarzy. Choć może nam się wydawać, że pojawiające się sebum jest oznaką zbyt mocnego nawilżenia lub ma związek z tłustym typem skóry, często okazuje się, że w ten sposób nasz organizm walczy z przesuszeniem!

Chcąc zminimalizować przetłuszczanie włosów, zdarza nam się używać silnych, wysuszających preparatów na bazie alkoholu czy szamponów z mocnymi detergentami. Na kondycję skóry głowy równie niekorzystnie wpływa suszenie włosów z bliskiej odległości za pomocą gorącego powietrza. Bardzo często okazuje się, że powierzchniowe przesuszenie skóry sprawia, że ta zaczyna się bronić i produkuje znacznie więcej sebum. W takiej sytuacji, wbrew pozorom, powinniśmy zadbać o maksymalne nawilżenie – możemy np. stosować specjalne wcierki zawierające humektanty czy olejować skórę głowy. Jeśli problem nadmiernego przetłuszczania nie zniknie, warto skonsultować się z trychologiem lub dermatologiem, ponieważ nadmiar sebum może spowodować poważniejsze konsekwencje, jak np. łojotok – radzi Piotr Sierpiński.

Reklama

Im więcej odżywek, tym lepiej

Nakładanie dużej ilości odżywki na włosy nie sprawi, że zadziała ona lepiej – czasem mniej znaczy więcej! Zbyt dużo nałożonego produktu może obciążyć pasma i sprawić, że będą wyglądały na przyklapnięte, a nawet przetłuszczone. Nadmiar niektórych składników może też spowodować puszenie i plątanie.

Rodzaj odżywki warto dostosować do porowatości włosa i rezultatu, jaki chcielibyśmy osiągnąć. Jeśli nasze kosmyki mają tendencję do puszenia, możemy wypróbować produkty emolientowe, a jeśli brakuje im objętości – postawmy na humektanty i proteiny. Ważne jednak, aby zachować odpowiedni balans i równowagę, ponieważ stosowanie tylko jednego typu odżywki może doprowadzić do nadbudowania się niektórych z jej składników, przez co efekt jej stosowania będzie odwrotny od zamierzonego – dodaje Piotr Sierpiński.

Lepiej koloryzować włosy henną niż farbą

Choć stosowanie henny do zmiany koloru z pewnością może być dla niektórych lepszym rozwiązaniem, nie jest to ogólną zasadą. Henna jest roślinnym barwnikiem, posiadającym wiele cennych składników mineralnych, używanym już od czasów starożytnych. Jest jednak jednocześnie dość silną mieszanką ziół, które mocno oblepiają włos i mogą doprowadzić do przesuszenia kosmyków.

U części kobiet efekt przesuszenia znika po kilku dniach od koloryzacji henną, ale u niektórych utrzymuje się znacznie dłużej. Ponadto, farbowanie tą metodą nie pozostawia zbyt wielu opcji wyboru koloru – sam barwnik naturalnie ma rudo-czerwony odcień. Można go delikatnie modyfikować, wybierając mieszanki z amlą czy indygo, ale one również sprawiają problemy. Indygo jest np. barwnikiem na tyle ciemnym i silnym, że nie jest łatwo przywrócić później włosy do pierwotnego koloru, a tym bardziej je rozjaśnić – sprawia, że po utlenianiu kosmyki stają się zielonkawe – tłumaczy Piotr Sierpiński.

Przedłużanie niszczy włosy

Istnieje wiele technik przedłużania włosów, które mogą narazić je na zniszczenia, ale obecnie na rynku dostępne są jednak również w pełni bezpieczne, nieinwazyjne metody. Jedną z nich jest tzw. „technika kanapkowa”, polegająca na zagęszczeniu i przedłużeniu włosów za pomocą naturalnych kosmyków umieszczonych na elastycznych taśmach. Wyróżnia ją komfort użytkowania włosów, łatwość ich pielęgnacji i niewidoczność miejsc łączenia naturalnych kosmyków z przedłużanymi.

Nazwa metody kanapkowej wzięła się właśnie od unikalnego sposobu aplikacji włosów, przypominającego kanapkę – naturalne pasmo znajduje się pomiędzy dwoma przedłużanymi. Cały zabieg jest bezbolesny i szybki – trwa mniej niż godzinę. Co ważne, odbywa się on bez użycia wysokiej temperatury i silnych substancji chemicznych, dzięki czemu nie niszczy włosów i nie osłabia ich struktury – podsumowuje Piotr Sierpiński.

Jeśli którykolwiek z tych mitów brzmi dla Ciebie znajomo, nadszedł czas, aby odłożyć na bok nieaktualne przepisy na zdrowe i piękne włosy. Lepiej jest skupić się na pielęgnacji, która będzie dostosowana do Twojej fryzury, a przede wszystkim sprawi, że będziesz wyglądać pięknie.