Kiedyś gwiazdy publicznie przyznające się do korzystania z usług nowoczesnej kosmetologii i chirurgii plastycznej szokowały. Kilka lat temu ogromne poruszenie wywołała słynna topmodelka Cindy Crawford, która przyznała, że od 29. roku życia regularnie odwiedza specjalistyczne gabinety, gdzie poddaje się zabiegom odmładzającym przy pomocy botoksu i kolagenu.

Reklama

Teraz gwiazdy opowiadają na prawo i lewo, co sobie wstrzyknęły lub co naciągnęły. I nikogo to już specjalnie ani nie dziwi, ani nie szokuje. Mało tego, większe zdziwienie budzą zapewnienia pięknych i bogatych, że nie zamierzą na swoim ciele testować najnowszych odkryć dermatologów.

Woda lepsza od botoksu

Pewnie zdziwienie wywołuje na przykład postawa Heidi Klum. Piękna Niemka na już 35 lat i wciąż wygrywa plebiscyty na najseksowniejszą modelkę świata. Nie zamierza jednak oszukiwać świata, że nadal ma 19 lat. Na jej twarzy pojawiły się już pierwsze zmarszczki, a pośladki nie są już tak jędrne jak w czasach, gdy pozowała dla "Sports Illustrated”.

Reklama

Heidi jednak nic sobie z tego nie robi. I zapewnia, że botoks to nie dla niej. Nie próbowała i nie zamierza. Zamiast tego woli stosować stare recepty na młodość i urodę. Dużo śpi, pije trzy litry wody dziennie i bardzo kocha swojego męża - Seala. W efekcie wciąż jest szczęśliwa, zakochana i piękna.






Chcę być jak mama

W jej ślady zamierza iść młodsza o siedem lat Gisele Bundchen. Brazylijska modelka stwierdziła, że nigdy nie podda się operacji plastycznej, ponieważ tak poradziła jej mama. Gisele wyszła z założenia, że - podobnie jak jej matka - z wiekiem będzie pięknieć.

Reklama

I tak pewnie się stanie. Pytanie tylko, czy świat doceni to piękno. Może być z tym problem. Szczególnie w Ameryce. Jak twierdzi francuska aktorka Juliette Binoche, w USA życie kobiety kończy się po czterdziestce. Po przekroczeniu tej symbolicznej granicy przestaje być uznawana za atrakcyjną i seksowną.

No chyba, że poprawi sobie tracące doskonałość elementy. "W Ameryce ludzie myślą, że to właśnie duże piersi i młodość definiują piękno” - powiedziała zdobywczyni Oscara. Na szczęście - jej zdaniem - Europejczycy mają bardziej subtelne poczucie piękna i godzą się z upływającym czasem.

Na Starym Kontynencie kobieta może zachwycać urodą nawet wtedy, gdy na jej twarzy pojawią się zmarszczki, a jej skóra straci młodzieńczą jędrność. Bo poza przemysłem rozrywkowym pozbawione mimiki, zastygłe twarze nie robią już takiej furory. Cate Blanchett na pytanie, co sądzi o operacjach, odpowiedziała kiedyś, że na swoim ciele ma zapisane życiowe przeżycia i nie rozumie, dlaczego miałaby je usuwać. Pozostaje mieć nadzieję, że nie zmieni zdania, gdy kiedyś ciekawą rolę sprzed nosa zabierze jej młodsza lub uzależniona od botoksu koleżanka po fachu.