Jak dotąd zawsze przestrzegano nas przed basem, który może być źródłem nieprzyjemnych schorzeń. Okazuje się, że w klubie sportowym też nie jesteśmy bezpieczni. "Siłownia jest świetna, jeśli chodzi o utrzymanie formy, ale podobnie jak z zabawą na słońcu - trzeba z nią uważać" - powiedział "Fox News" doktor Brian Adams z Kliniki Dermatologii Sportu Uniwersytetu w Cincinnati

Wszystko dlatego, że sprzęt na siłowni - szafki, maty, prysznice, nawet rączki od roweru, steppera czy bieżni - dzielisz z różnymi ludźmi. A oni zostawiają na wszystkim swój ślad - bakterie, wirusy i grzyby. Jeśli dotkniesz ich w złym momencie - zakażenie gwarantowanie. Wystarczy, że jesteś osłabiony, masz bardziej "jałowy organizm".

Dodatkowo sam trening nie jest naszym sprzymierzeńcem. "Zewnętrzne warstwy skóry chronią nas przed atakiem z zewnątrz" - mówi Adams. "Otarcia, ranki - to wszystko narusza naszą naturalną ochronę". A o to podczas ćwiczeń nietrudno. Przez te słabe punkty, atakują nas mikroorganizmy. To, że na siłowni się pocimy, tylko ułatwia im zadanie.

Stąd biorą się niechciani goście jak grzyby, które wywołują “stopę atlety” - najbardziej powszechną odmianę grzybicy. Wirusy mogą wywołać opryszczkę albo potencjalnie śmiertelną chorobę MRSA (wywołaną przez gronkowca złocistego)

Niby większość siłowni oferuje spraye odkażające, ale nie wszyscy ich używają - nie jest to powszechna praktyka. By uniknąć zakażenia, miej zawsze ze sobą czystą wodę, czyste plastikowe torebki, czyste ubranie do ćwiczeń, czysty ręcznik, klapki, czyste chusteczki i koniecznie płyn bakteriobójczy. Przed rozpoczęciem treningu trzeba przetrzeć nim sprzęt. Co więcej, po treningu i prysznicu klapki chowamy do osobnej czystej plastikowej torebki, podobnie jak ubranie. Buty trzeba wywietrzyć, a ręczniki uprać na 90 stopni.