Sznyt na miarę Europy: superstylowi Tuskowie na wyborach
1 Mimo niesprzyjającej pogody cała rodzina wyglądała bardzo stylowo. Żadne z Państwa nie zdecydowało się na szale, rękawiczki, ani czapki, które zawsze odbierają nieco elegancji. Wydaje się nawet, że córka byłego premiera poświęciła się dla dobrego wyglądu i założyła cieliste czółenka na gołe stopy. W końcu kto jak nie ona miałby wiedzieć, że dla dobrego wyglądu trzeba pocierpieć...
PAP / Piotr Wittman
2 Obie panie były bardzo oszczędne w dodatkach. Ich stylizacje złożone były z bardzo klasycznych elementów. Małżonka premiera wybrała czarny płaszcz, a jej córka beżowy trencz.
PAP
3 Premier zaprezentował z kolei tzw. casualową elegancję. Prosty sweter i prosta kurtka to idealny niezobowiązujący zestaw.
PAP
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Komentarze(84)
Pokaż:
"w Krakowie doszło do incydentu, na widok którego świat wstrzymał oddech. Oto do taksówki wsiadła pani Cilia Bau z Iz-raela. A w tej taksówce szofer, wioząc ją gdzie tam chciała, wdał się z nią w rozhowory na temat stosunków iz -ae-lsko-arabskich. Nie tylko się wdał, ale nawet ją obraził, wyrażając pogląd, że Ży-dzi powinni lizać d... Polakom, a na koniec krzyknął, żeby się wynosiła i nigdy nie wracała. Czy pani Cilia zdążyła zapłacić za kurs - tego już nie wiemy, bo natychmiast zawiadomiła ambasadę Iz-raela i konsula, a także złożyła skargę w krakowskim magistracie. Oczywiście natychmiast rozległ się klangor na całym świecie, a w każdym razie - w Londynie i w Nowym Jorku. Londyńscy Ży-dzi za wyrzucenie pani Bau z taksówki domagają się wyrzucenia taksówkarza z korporacji, zaś Jonatan Ors-tein z Nowego Jorku podkreślił, że szczególny wymiar incydentowi nadaje okoliczność, że pani Bau jest córką człowieka z listy Schi nd lera. Jak możemy się domyślić, władze korporacji w podskokach taksówkarza zawiesiły, a wiceprezydent Krakowa, pani Magdalena Sroka zapowiedziała, że „takie wydarzenia” władze miejskie będą „tępić z całą determinacją”. Oczywiście na tym się nie skończy, bo pani Bau zawiadomiła też policję o popełnieniu przez taksówkarza przestępstwa, za które może dostać nawet 3 lata. Słowem - wszyscy na tym incydencie się pożywią: i pani Bau, bo cały świat usłyszał o jej męczeństwie i korporacja - bo tamtejszy „policmajster powinność swej służby zrozumiał” i krakowski magistrat, bo pokazał, że tresura nie idzie na marne i że będzie „tępił”, nie mówiąc już o policji, prokuraturze i niezawisłym sądzie, które też przecież dołożą coś od siebie.
Więc chociaż wszystko zmierza ku pomyślnemu zakończeniu, to znaczy - ku zintensyfikowaniu tresury naszego mniej wartościowego narodu tubylczego w szacunku i posłuszeństwie, to warto też zwrócić uwagę na pewne zagadkowe strony tej całej historii. Pierwsza wątpliwość - skąd właściwie taksówkarz wiedział, że pani Cilia Bau jest Ży-dówką z Iz-raela? Przecież pasażer taksówki ani nie ma obowiązku wylegitymowania się, ani przedstawienia szoferowi z imienia, nazwiska, narodowości i obywatelstwa. Mało prawdopodobne jest też, by pani Bau miała nazwę swej narodowości i obywatelstwa wytatuowaną na czole. Zatem w jaki sposób taksówkarz rozpoznał ją jako Ży-dó-wkę i w dodatku - z Izraela? Ani chybi pani Bau musiała mu coś powiedzieć i to w języku polskim - bo z opisu incydentu wygląda na to, że i szofer zwracał się do niej w tym właśnie języku. Niestety nie wiemy, co takiego konkretnie pani Bau powiedziała po wejściu do taksówki, ale nietrudno się domyślić, że musiało być to coś takiego, po czym szofer mógł ją bez trudu zidentyfikować. Co więcej - mogło to być też coś takiego, co szofera zbulwersowało do tego stopnia, że wyraził pogląd, jakoby Ży-dzi powinni lizać d... Polakom. Jego wzburzenie musiało być tak wielkie, że zapomniał, iż rozkaz jest dokładnie odwrotny, że to Polacy powinni lizać d... Ży-dom i że coraz więcej naszych rodaków się do tego rozkazu posłusznie i skwapliwie akomoduje. Ciekawe, co to mogło być. Pani Bau w swojej opowieści musiała dyskretnie to pominąć, bo w przeciwnym razie „Gazeta Wyborcza” w imię „obowiązku rzetelnego informowania”, na pewno by tę wypowiedź przytoczyła. No dobrze - ale dlaczego w takim razie pani Bau mogła dyskretnie tę swoją wypowiedź pominąć? Być może dlatego, że jej treść mogła ją trochę kompromitować jako prowokatorkę całego zajścia, które w takiej sytuacji już nie bardzo wyglądałoby na męczeństwo.
Tego oczywiście nie wiemy, natomiast z góry wykluczyć tego nie można zwłaszcza, gdy pamiętamy skandaliczne zachowanie ży-do-wskiej młodzieży przyjeżdżającej do naszego nieszczęśliwego kraju „szlakiem holokaustu”. Relacje obfitowały w opisy załatwiania potrzeb fizjologicznych w hotelowych łóżkach, dewastacji pomieszczeń i ostentacyjnie lekceważącego zachowania wobec ludności tubylczej nie tylko wycieczkowiczów, ale również uzbrojonych fagasów, którzy uczestników tych wycieczek pilnują. Kto tym zbrojnym bojówkom pozwala wjeżdżać do naszego nieszczęśliwego kraju i się tu panoszyć - nietrudno się domyślić. Zarówno okupujący nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniacy, jak i Umiłowani Przywódcy „w pysk dadzą sobie napluć za tyle a tyle; gębę potem obetrą, a forsę przeliczą”, więc trudno się dziwić, że młodociane „dzieci holokaustu” skwapliwie z tego korzystają. Nawiasem mówiąc, z deklaracji pana Ors-teina wynika, że i wśród holokaustników istnieje hierarchia. Jakże inaczej rozumieć wypowiedź, że „całe wydarzenie jest jednak tym bardziej przykre, ze dotyczy akurat sióstr Bau, córek człowieka z listy Schi-nd-lera”, jeśli nie w ten sposób, że ludzie z listy Schindlera, a nawet ich potomstwo uważane jest wśród holokaustników za rodzaj arystokracji?"
Stanisław Michalkiewicz