Jak piszą ówcześni, takich zabaw, jak za czasów pierwszego władcy z dynastii Wettinów, Warszawa nie widziała wcześniej ani długo później. Właśnie ów król Rzeczypospolitej Obojga Narodów uznawany jest za tego, który karnawałowe szaleństwo przyniósł z Europy Zachodniej na stołeczne podwórko.

Reklama

Poza przyciągającymi gawiedź ulicznymi korowodami w maskach i z pochodniami najważniejszą, a zarazem najwykwintniejszą, atrakcją były koncerty i przedstawienia teatralne urządzane na Zamku Królewskim.

Karnawałowe imprezy, jakie urządzał August II, powalały przepychem. Wzorowano je na tych, jakie władca Francji wydawał w podparyskim Wersalu - wzorze elegancji dla całego ówczesnego cywilizowanego świata. A warto pamiętać, że Warszawa czasów saskich jako jedna z niewielu europejskich stolic starała się dotrzymywać kroku Paryżowi w dziedzinie kultury.

Inaczej wyglądał warszawski karnawał i sylwester 200 lat później, na początku XX stulecia. Oficjalne bale organizowane przez władze rosyjskie mieszkańcy stolicy ignorowali - nie tylko ze względów patriotycznych, ale także dlatego, że obowiązywały wtedy dwa kalendarze: oficjalny juliański i używany przez zdecydowaną większość warszawiaków gregoriański. Obydwa różniły się o 13 dni. Tak więc bawiono się przede wszystkim w prywatnych domach. Jednak bale tam organizowane wcale nie były skromne. Kreacje, które zakładały na siebie piękne panie, kosztowały fortunę, często sprowadzano je prosto z Paryża.

Reklama

Typowo warszawską tradycją był wówczas zwyczaj zajeżdżania na bale karetami. Panie nosiły przy sobie kajecik, w którym wpisany był prawie każdy taniec i nazwisko kawalera, z którym zostanie on wykonany. Były jednak wyjątki - np. "marymonckiego" tańczyli sami panowie. Dlaczego? Wymagał on wielu ekwilibrystycznych figur. W rezultacie zdarzało się, że balowicze kończyli go ze złamanymi kończynami.

Z kolei w dwudziestoleciu międzywojennym, właśnie w karnawale, słynny generał Wieniawa-Długoszowski - według niektórych opowieści - miał wjechać na koniu do "Adrii", znanego stołecznego lokalu. Słynne były też bale sylwestrowe w wołomińskim klubie sportowym "Huragan".Występowała na nich m.in. popularna gwiazda kina i estrady Tola Mankiewiczówna.

Ostatni warszawski bal sylwestrowy w starym stylu odbył się w nocy z 31 grudnia 1945 na 1 stycznia 1946 roku w hotelu Polonia. Spotkali się wówczas ostatni przedstawiciele dawniejszej stołecznej society oraz nowi "władcy" miasta. Potem nastały nowe zwyczaje: sylwestry dla komunistycznych oficjeli organizowane w słynnej restauracji "Kongresowa", imprezy dla ludu "pod chmurką".

Od lat dziewięćdziesiątych zabawy na wolnym powietrzu często nie miały szczęścia. W 1999 r. warszawiacy zgromadzili się na pl. Piłsudskiego. Wielu wskazywało, że było to miejsce niefortunne, za blisko Grobu Nieznanego Żołnierza. Pięć lat później odwołano imprezę pod Pałacem Kultury. Na przeszkodzie stanęło rzekome zagrożenie terrorystyczne.