Na co dzień, gdy dziennikarka decyduje się na posiłek zawierający mięso, zazwyczaj wybiera kurczaka. Robi to jednak sporadycznie.

Jem coraz mniej mięsa. To się dzieje właściwie nieświadomie, bo nie postanowiłam sobie, że przejdę na przykład na wegetarianizm. Po prostu potrzebuję mięsa coraz mniej. Jem je sporadycznie, maksymalnie 3–4 razy w miesiącu, zazwyczaj kurczaka – mówi Hanna Lis.

Reklama

Dziennikarka przyznaje, że trudno jest jej całkowicie zrezygnować z mięsa. Choć ma świadomość zalet takiej decyzji, za bardzo lubi smak hamburgerów. Ich wegetariańskie wersje nie zawsze wpisują się w jej gust kulinarny.

Nie ukrywam, że mam ogromną słabość do hamburgerów. W mojej głowie toczy się taki proces myślowy, że powinno się, zarówno ze względów zdrowotnych, jak i środowiskowych z mięsem zerwać. Natomiast największy problem, jaki mam, to właśnie moja słabość do hamburgerów. Uwielbiam je i raz na jakiś czas robię sobie hamburgerowe szaleństwo. Nie znoszę natomiast hamburgerów wegetariańskich, bo smakują cieciorką i warzywami. Cieciorkę mogę zjeść w hummusie – mówi.

Powodem, dla którego Hanna Lis tak bardzo lubi hamburgery, jest to, że kojarzą się jej one z dzieciństwem, które spędziła w Skandynawii.

Lubię chleb, chociaż mięsa jem coraz mniej, niestety też cały czas je lubię. Hamburger jest dla mnie trochę powrotem do lat i smaków dzieciństwa. Kiedy mieszkałam w Szwecji, rodzice zarabiali bardzo mało pieniędzy, jak na tamte warunki. W związku z czym dla mnie hamburger był czymś superluksusowym. Myślę, że dzisiaj mam sentyment do szczenięcych lat – dodaje.