Marta Jarosz: Królowa sceny, czy królowa domu?

Katarzyna Nosowska: Wydaje mi się, że jednak biorąc pod uwagę liczbę osób, które królują na scenach w Polsce – kobiet, to szanse na to, żeby otrzymać koronę mam raczej marne, bo jest nas bardzo dużo. Dużo tych, które pretendują do miana królowej i marzą o tym, by nią być. Dlatego największe szanse na to, by zostać królową jakiejkolwiek przestrzeni, mam w domu. Jestem więc królową domu. Zdecydowanie.

Reklama

Czyli wieczorową porą impreza, czy domowe pielesze?

Jestem osobą typowo skrojoną na okoliczność bycia w domu, we własnej cudownej atmosferze, którą próbuję sama stworzyć. Bardzo dbam o to, żeby w domu było jakoś tak fajnie dla nas. I tak sobie siedzimy, oglądamy seriale, czytamy książki – jak wszyscy. Słuchamy dużo muzyki. Natomiast nie jestem już w tym wieku typem, który – że użyję tego młodzieżowego sformułowania – śmiga po mieście wieczorami. Raczej to już nie jest ten klimat.

Kiedyś było inaczej?

No, zdecydowanie. Jak byłam młoda, to lubiłam sobie z kolegami, z koleżankami skoczyć sobie w sobotę do Piekarni – kiedyś było w Warszawie takie miejsce – gdzie grano głośną muzykę, a my tańczyliśmy jak wariaci. No, był, był taki czas.

Cały dom w jednym stylu, czy każde pomieszczenie w innym klimacie?

Reklama

No, ja mam tak, że prawdopodobnie nie mam uzdolnień, jeśli chodzi o aranżowanie przestrzeni i działam intuicyjnie. Robię dokładnie tak, żeby nam było miło, żeby mnie to cieszyło. Po takim kilkuletnim romansie ze stylem skandynawskim – biało, czysto, przejrzyście, dostałam absolutnego szaleństwa na punkcie koloru.

To jaki styl teraz króluje w domu?



Styl pochodzących z różnych parafii rzeczy. Mam strasznie dużo przedmiotów i bardzo kolorowo. Wręcz miejscami wyzywająco kolorowo, choć ściany nadal pozostają białe. Minimalizm mi nie służył.

Coś stało się w życiu, że przeszła Pani taką przemianę?

Owszem, doświadczam poważnej przemiany. W moim życiu wiele rzeczy się wydarzyło. Teraz mam wrażenie, że na stare lata przeżywam coś na kształt wtórnego buntu, czyli pomyślałam sobie: teraz ja!, teraz ja rządzę! No i kiedy mój partner zaproponował na przykład, że może by dać tam między sufitem a ścianą ledy, to mam teraz obecnie w sobie na tyle siły, żeby powiedzieć NIE.

I co zamiast tych ledów?

Kolorowe lampy. Mnóstwo lamp, kwiatów!

Jaka sypialnia?

Sypialnia jest chyba najbardziej schludna. Ściany są białe. W sypialni chodzi o to, żeby dobrze się wypoczywało i było tam spokojnie. Tak właśnie jest u mnie.

Ogólnie raczej porządek, czy chaos?

Raczej porządek.

A co w kuchni?

Bardzo przytulnie i domowo…

Dużo siedzi Pani w kuchni?

Zdecydowanie tak! To jest moje królestwo!

Gotowanie?

Tak. Aczkolwiek ostatnio próbuję zawalczyć o mniejszy gabaryt (śmiech) i w związku z tym unikam gotowania, ale ogólnie gotowanie bardzo TAK.

Bardziej gotowanie, czy cukiernictwo?

Cukiernictwo nie. To moja pięta achillesowa. W kwestii gotowania naprawdę wszystko jestem w stanie zrobić - nawet takie poważne sytuacje jak G A L A R E T A… z nóżek, ale słodkości to nie moja dziedzina. Prawdopodobnie, dlatego że jestem przesadnie swobodna w ogóle w traktowaniu wszystkiego - wszechrzeczy, a jednak cukiernictwo wymaga skoncentrowania się, precyzyjnego podejścia do przepisu. Tam trzeba dokładnie zważyć, wymieszać. Jest potrzebna precyzja, której mi w ogóle na życie brakuje.

Ulubiona czynność w domu?

Najbardziej to ja lubię polegiwać na kanapie, jak jest najbardziej czysto…

Ale po tym, jak sama Pani posprzątała, czy ktoś to zrobił?

Ja sprzątam!

Katarzyna Nosowska z odkurzaczem?!

Oczywiście, ja to lubię. Nie jestem w tym przesadnie konsekwentna, bo miewam okresy bałaganu i to całkiem sporego – to wynika głównie z braku czasu, ale kiedy zabieram się za porządki, to to jest poważna sprawa.

Odkurzacz robot?

Słucham?!

Taki, że sam jeździ i mówi „sprzątanie w toku”?

Nieee! Normalny. Klasyka - na rączce. Plus mop!

Matka wymagająca porządku czy pobłażliwa w tych kwestiach?

Mój syn mieszka już poza gniazdem. Niestety, popełniłam ten błąd, że raczej dawałam mu sporo luzu i szanowałam przestrzeń prywatną w jego pokoju. A jest oczywiste, że jeśli chłopcu da się taką swobodę w tym temacie, to z bałaganem jest za pan brat i to się przenosi na dorosłe życie. Ja bardzo liczę na jego dziewczynę, przyszłą żonę, która zrobi to, czego ja nie zrobiłam.

Dziękuję.