Były czołowy kreator paryskiego domu mody Dior został zwolniony w marcu przez ten koncern, kiedy okazało się, że publicznie w jednym z paryskich barów wypowiadał inwektywy o antyżydowskim wydźwięku.
Adwokat Galliano poinformował media w czwartek, że były dyktator mody będzie obecny podczas czerwcowej rozprawy sądowej.
Prokuratura zarzuca kreatorowi "agresywne zachowanie i publiczne zniewagi pod adresem trzech osób, nawiązujące do ich pochodzenia i przynależności do wspólnoty religijnej". Grozi mu do sześciu miesięcy więzienia i 22,5 tys. euro grzywny.
Postawione zarzuty dotyczą dwóch różnych zdarzeń, do których doszło w odstępie kilku miesięcy. Według prokuratury, w październiku ubiegłego roku Galliano, będąc w barze w paryskiej dzielnicy Marais, obraził antyżydowskimi wyzwiskami młodą kobietę.
Z kolei w końcu lutego słynny kreator pod wpływem alkoholu agresywnie się zachowywał i obrzucił antysemickimi inwektywami dwoje ludzi siedzących w tym samym paryskim barze. Według mediów Galliano powiedział do nich m.in.: "Brudne żydowskie gęby, powinniście nie żyć". Para natychmiast złożyła skargę na policji.
Zaraz po wniesieniu skarg sądowych brytyjski dziennik "The Sun" zamieścił na swojej stronie internetowej inne kompromitujące Galliano nagranie, pochodzące prawdopodobnie z grudnia minionego roku. Widać na nim wyraźnie pijanego kreatora bełkoczącego w paryskim barze po angielsku obraźliwe, wulgarne słowa pod adresem innych gości i mówiącego m.in., że "kocha Hitlera".
Po ujawnieniu nagrania Galliano przeprosił w oświadczeniu za swoje słowa, odrzucając jednak oskarżenia o rasizm. "Przez całe moje zawodowe życie moją inspiracją było łączenie ludzi wszystkich ras, religii i płci; wyrażałem w swych projektach ich kulturową i etniczną różnorodność" - podkreślił wówczas.
Francuskie media tłumaczyły wówczas zachowania Galliano depresją i uzależnieniem od alkoholu, których przyczyną miała być seria przypadków tragicznej śmierci bliskich mu osób w ostatnich latach.