Według badań dotyczących prywatności w sieci przeprowadzonych przez IAB Polska, niemal 61 proc. internautów zamieściło choć raz swoje zdjęcie np. w portalu społecznościowym. Jednocześnie tyle samo respondentów deklaruje pełną świadomość tego, że serwisy internetowe zbierają dane o ich działalności w sieci.

Reklama

Niestety w Internecie często zamieszczamy nie tylko własne zdjęcia, lecz także fotografie dzieci, szczególnie w okresie wakacyjnym, gdy chcemy pochwalić się udanym wyjazdem. Jak wykazują najnowsze dane Fundacji Dzieci Niczyje, co czwarty rodzic dzieli się zdjęciami swoich pociech publikując je w sieci.

Zjawisko to zbadał po raz pierwszy w Polsce również serwis Kidla.pl, prywatny serwis społecznościowy dziecka.

Co drugi post dotyczący dzieci jest zamieszczany na Facebooku, ale o maluchach lubimy też pisać za pośrednictwem mikroblogów, na specjalistycznych forach czy w komentarzach pod artykułami – mówi Marcin Urbańczyk, współzałożyciel Kidla.pl. – Pretekstem do dzielenia się zdjęciami czy wpisami na temat dzieci są głównie ich urodziny, o czym komunikuje niemal 21 procent rodziców, a także wizyta u lekarza lub choroba: tego tematu dotyczy co dziesiąty post – podsumowuje.

Warto pamiętać, że zdjęcia maluchów udostępniane w Internecie mogą – w dużej dawce – nie tylko irytować znajomych, ale także dostać się w niepowołane ręce. Fotograficznymi wspomnieniami dzielmy się rozsądnie pamiętając o kilku podstawowych zasadach bezpieczeństwa.

Zasada 1: Czytaj drobny druczek

Większość serwisów internetowych kieruje się zasadami tzw. polityki prywatności, która zawiera informacje o sposobie zbierania i przetwarzania danych osobowych użytkowników przez daną witrynę. Niestety bardzo niewielu z nas zadaje sobie trud, aby zapoznać się z treścią takiego dokumentu przed pozostawieniem wrażliwych danych.

Reklama

Zapoznanie się z zasadami polityki prywatności może zająć nieco czasu, ale warto doczytać dokument do końca. Dzięki temu dowiemy się jakie dane o nas przechowuje dany serwis oraz czy rości sobie prawo do np. przekazania naszych „namiarów” innym współpracującym podmiotom – wyjaśnia Marcin Urbańczyk z Kidla.pl. – Może się okazać, że zamieszczane przez nas zdjęcia będą nadal dostępne nawet po ich usunięciu z profilu, lub nagle zaczniemy otrzymywać oferty handlowe od nieznanych firm.

Warto wiedzieć, że tworząc konto np. na Facebooku, zawieramy umowę z serwisem. Zawarte są w niej nie tylko warunki korzystania z portalu, lecz także procedura usuwania konta. W przypadku Facebooka trwałe usunięcie profilu trwa około miesiąca, zaś usunięcie konta na portalu społecznościowym NK.pl powoduje m.in. skasowanie listy znajomych, galerii zdjęć oraz wypisanie ze szkół i klas. Tylko na nasze wyraźne żądanie wysłane za pomocą specjalnego formularza serwis trwale usunie zebrane dane osobowe.

2. Udostępniaj tylko wybranym

Dla rodziców ceniących sobie bezpieczne udostępnianie fotografii swoich dzieci powstają specjalne serwisy. Za granicą popularnością cieszą się 23snaps.com czy kidmondo.com, zaś w Polsce od niedawna działa Kidla.pl, pierwszy serwis do prywatnego dzielenia się zdjęciami.

Rodzice korzystający z Kidli mają pełną kontrolę nad tym, kto przegląda zdjęcia ich dziecka poprzez jasne zdefiniowanie odbiorców. Pliki nie pojawiają się w innych źródłach internetowych, np. _wyszukiwarkach, zaś dostęp do nich jest możliwy tylko po otrzymaniu zaproszenia do obejrzenia konkretnych zdjęć. Użytkowników serwisu nie rozpraszają również reklamy czy sponsorowane treści, powszechne na innych portalach społecznościowych – zaznacza Radosław Dobrołęcki z Kidla.pl.

Na portalach społecznościowych istnieje opcja umożliwiająca wybranie grona osób, które zobaczą dane zdjęcie, jednak wciąż rzadko z niej korzystamy. A przecież kwestią niebagatelną jest fakt, czy zdjęcie nowonarodzonego dziecka zobaczą najbliżsi znajomi, czy ich znajomi, z którymi nie łączą nas żadne więzi.

Publikując wrażliwe treści, do których należą zdjęcia dzieci, warto sprawdzić i zdefiniować, kto będzie mógł je zobaczyć. Taka opcja jest dostępna z poziomu dodawania pliku i pozwala ograniczyć widoczność do określonej grupy przyjaciół, czy nawet wskazać osoby, które do zdjęcia nie będą miały dostępu – wyjaśnia Adam Ścibior, z Get More Social, agencji social media.

3. Prawa autorskie też są ważne

Dbając o prywatność dzieciaków w sieci, dbamy tym samym o ich bezpieczeństwo. ponieważ Internet stwarza nieograniczone możliwości, także do… bezprawnego użycia zdjęć. Aby zapobiec kradzieży fotografii możemy umieścić znak wodny na każdej z nich, korzystać z zaufanych źródeł dzielenia się zdjęciami i dobrze zabezpieczyć swój profil.

Niekiedy nawet nie zdajemy sobie sprawy, że ustawienia naszego profilu umożliwiają każdemu wgląd w całą jego zawartość. Jak zapobiec takim sytuacjom? – Przydatna w takim przypadku jest facebookowa opcja "Wyświetl jako", która daje możliwość sprawdzenia, jak naszą oś czasu widzą nieznajomi lub poszczególni przyjaciele. Jednak nie tylko zdjęciami zdradzamy zbyt wiele informacji o dzieciach. Także statusy tekstowe mogą podawać ich stanowczo zbyt wiele – mówi Adam Ścibior z Get More Social.

4. Nagości powiedz NIE

Jako rodzice chcemy dzielić się ze światem każdą chwilą z życia dziecka: pierwszym uśmiechem, kąpielą, czy pierwszymi wakacjami. Szczególnie latem publikujemy wiele zdjęć, na których nasze pociechy biegają nago po plaży, czy kąpią się w baseniku. Jak wynika z badań, na które powołuje się Fundacja Dzieci Niczyje, do publikowania zdjęć swoich dzieci nago lub w bieliźnie przyznaje się co czwarty rodzic dziecka do 10 roku życia.

Niedawno ruszyła kolejna edycja kampanii „Pomyśl zanim wrzucisz” mająca na celu uświadomienie rodzicom potencjalnych zagrożeń wynikających z nieprzemyślanego wrzucania zdjęć dzieciaków do sieci.

Uważamy, że każde działanie, pomagające w zachowaniu prywatności naszej rodziny, jest właściwym krokiem. Między innymi dlatego powstała Kidla: chcieliśmy stworzyć bezpieczne miejsce do przechowywania wspomnień bez obaw o to, że zobaczy je ktoś niepowołany – mówi Radosław Dobrołęcki z Kidla.pl. – Przed publikacją zdjęcia warto zrobić szybki test: czy chcielibyśmy zobaczyć w sieci siebie na tej fotce, na przykład nago w wannie – dodaje.

5. Strzeż prywatności swojej i najbliższych

Kiedy surfujemy w sieci często, zdarza się nam popełniać z pozoru drobne błędy: dość chętnie podajemy swoje dane: imię, nazwisko, adres, nr telefonu a niekiedy nawet numer PESEL. Publikujemy zdjęcia pokazujące nowy samochód czy poprzez Facebooka pozdrawiamy ponad miliard jego użytkowników z zagranicznych wakacji.

Wraz ze wzrostem popularności portali społecznościowych udostępniamy o sobie i swojej rodzinie coraz więcej szczegółów. Zdradzamy co jemy, w jakiej restauracji, do jakiego przedszkola chodzą nasze dzieci i czym najchętniej się bawią. Nieświadomie możemy tym samym dostarczyć informacji osobom niepowołanym – ostrzega Michał Malewski.

Internet nie jest miejscem, którego trzeba się obawiać. Zachowując minimum ostrożności, możemy w pełni korzystać z możliwości jakie nam oferuje: udostępnić zdjęcia dziecka najbliższym, polecić dobrą restaurację czy poszukać zaginionego psa. Grunt, żeby nie rezygnować ze swojej prywatności na rzecz kilkunastu „lajków” więcej.