Jak informuje "Fakt", otyłość to poważny problem, nie tylko medyczny, ale też społeczny. Nieleczona może prowadzić do chorób serca i miażdżycy. im wcześniej zaczniemy ją zwalczać, tym lepiej. Niestety kontrola przeprowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli pokazuje, że polskie gminy i szkoły nie pomagają schudnąć uczniom.
Już 18 procent małych Polaków walczy z nadwagą – alarmuje NIK. Tymczasem półki szkolnych sklepików aż uginają się pod ciężarem tuczących produktów. 90 procent skontrolowanych szkół ma u siebie kioski, w których nasze pociechy kupują niezdrowe jedzenie. Batoniki, chipsy, napoje gazowane to prawdziwe bomby kaloryczne.
Dzieci kupują je nie tylko w sklepikach, ale też automatach ustawionych na szkolnych korytarzach. Niestety, jak zauważył NIK, dla wielu gmin wciąż ważniejsze jest, ile zarobią na szkolnych kioskach niż zdrowie przyszłego pokolenia.
Jak się okazuje, jedna trzecia szkół nie zapewnia uczniom obiadów. Z kolei te, które mają stołówki, muszą popracować nad ofertą żywieniową. W jednej na cztery szkoły uczniowie karmieni są wyłącznie tłustymi i mącznymi potrawami, takimi jak mielony, placki ziemniaczane czy pierogi.
– Otyłość to choroba cywilizacyjna. Jeśli tak dalej będzie wyglądało żywienie w szkołach, narazimy młode pokolenie na poważne choroby – ostrzega Paweł Biedziak, rzecznik NIK – Wyniki kontroli przekazaliśmy Ministerstwu Zdrowia, do samorządów, a nawet do prezydenta RP – dodaje.