Dwa tygodnie temu przed magistratem zebrali się rodzice, aby wyrazić swoje niezadowolenie z dodatkowych opłat, jakie pobiera od nich przedszkole. Poza transparentami przynoszą obywatelski projekt uchwały zmniejszający opłaty dodatkowe z 3,47 zł za godzinę do 2,01 zł. Projekt, choć podpisało się pod nim 2 tys. mieszkańców Bełchatowa i okolic, trafia do kosza. Radni nowelizują uchwałę, wprowadzając stawki uzależnione od zarobków rodzin, ale wszystko odbywa się w atmosferze skandalu z udziałem policji.
Głośny w kampanii wyborczej temat po jej zakończeniu wyraźnie ucichł. Podnoszony jest co najwyżej w lokalnych mediach. Ale pozostały kłopoty rodziców i samorządów, którzy muszą finansować przygotowaną przez minister edukacji Katarzynę Hall reformę. Czy opieka przedszkolna będzie wreszcie finansowana lub współfinansowana z budżetu państwa, jak to zapowiadał w kampanii wyborczej premier Donald Tusk? Na konkrety w tej sprawie czekali samorządowcy, który w ubiegłym tygodniu zebrali się na kongresie gmin wiejskich. Odpowiedzi się nie doczekali, bo wiceminister edukacji Krystyna Szumilas w ostatniej chwili odwołała swoją obecność.
– Pracownicy MEN, którzy pojawili się na spotkaniu, nie chcieli podejmować tego tematu – opowiada Marek Olszewski, wiceszef Związku Gmin Wiejskich. Niewiele do powiedzenia na ten temat mają też posłowie PO. – Czekamy na ukonstytuowanie się Sejmu oraz rządu – powiedziała nam Domicela Kopaczewska z sejmowej komisji ds. edukacji. Choć zaznacza, że problem powinien zostać rozwiązany jak najszybciej, jeżeli tylko pozwoli na to budżet państwa.
MEN wskazuje, że stosowne zmiany były zawarte w nowelizacji ustawy o systemie oświaty z marca tego roku, która została zdyskwalifikowana na etapie konsultacji społecznych. Do zablokowania projektu tej ustawy przyłożyło się wtedy ZNP. Gotowe rozwiązania ma Prawo i Sprawiedliwość. – Trwają ostatnie prace nad nowelizacją, chcemy przedszkola w pełni objąć subwencją oświatową. Tak by dzieci w wieku 3 – 5 lat miały 10-godzinną bezpłatną opiekę przedszkolną – mówi Zbigniew Dolata z sejmowej komisji ds. edukacji z ramienia PiS. Dodaje, że projekt nowelizacji ma być jednym z pierwszych, jakie jego klub skieruje do marszałka nowego Sejmu.
Samorządowcy przekonują, że zmiany są niezbędne, bo przedszkola coraz bardziej ciążą ich budżetom. – Obok szkół, do których trzeba dokładać, coraz większe wydatki ponosimy na dotacje, które przekazujemy przedszkolom niepublicznym – wskazuje Olszewski. Samorządy z własnej kasy finansują przedszkola publiczne, ale mają też obowiązek dotowania niepublicznych. Wydatki na ten cel próbują rekompensować sobie, pobierając dodatkowe opłaty od rodziców.
Polska jest jednym z wyjątków na mapie Europy, gdzie za edukację przedszkolną nie płaci budżet państwa, tylko samorząd. Gdy gminom zaczęło brakować pieniędzy, wprowadzono zmiany, które umożliwiły im pobieranie opłat od rodziców. Nowe prawo zaczęło obowiązywać od tego roku szkolnego i już na wstępie wywołało falę protestów. Premier Tusk stwierdził, że winne są samorządy, które pobierają zbyt wysokie opłaty rodziców i chcą w ten sposób łatać swoje budżety.
Finansowe utrapienie samorządów