Oto typowa scenka z placu zabaw. Psotny czterolatek szaleje. Mama zdziera sobie gardło, eskaluje groźby: „Jak się nie uspokoisz: zabiorę ci ten pistolet, pójdziesz do domu, ja pójdę do domu i zostaniesz sam, zły pan cię zabierze…”.

W końcu na plac bitwy wtoczone zostają działa armatnie: „Zobaczysz, zaraz przyjdzie ojciec”. Ojciec rzeczywiście przychodzi. Mama zdenerwowana żąda: „Zrób z nim coś, bo ja już nie mam siły”. Tata, niedopytując się o co chodzi, wymierza małemu siarczystego klapa. Dziecko w ryk. Mama w krzyk: „No wiesz, ty to znasz tylko jedną metodę. Powiedziałam ci, że nie pozwalam bić mojego dziecka”. Ojciec burczy: „To nie zawracaj mi głowy, radź sobie sama” i obrażony idzie do domu. Mały przestaje ryczeć, wraca do zabawy i dalej robi swoje.

Reklama

Sprawiedliwie i po równo

Kiedyś było prościej. Mama była od kochania, tata - od karania. Dziś, przeciętny tata jest dostępny dla dziecka w dawkach homeopatycznych. Na co dzień hodowlą potomstwa zajmuje się mama. Nic dziwnego, że czasami ma dość. Oczekuje od męża pomocy, wsparcia i, przede wszystkim, podobnych poglądów na sprawę hodowli małego Jasia czy Małgosi. Tata zwykle późno wraca do domu, a wtedy możliwych jest kilka scenariuszy rozwoju sytuacji.

Jasiu, co z ciebie wyrośnie?

Otóż dziś psychologowie nie są już wcale tacy zgodni, co do konieczności spójności wychowawczej rodziców. Dlaczego? Bo to po prostu mało realne. Każde z was wynosi z własnych domów swoje poglądy na wychowywanie dzieci. Nawet jeśli udało wam się wspólnie ustalić jakieś zasady wychowawcze, to z praktyką bywa różnie. Ale z tego powodu dziecku nie dzieje się krzywda. Bystry maluch szybko załapuje, co mu wolno przy mamie, a co przy tacie. Oczywiście błędem w sztuce są kłótnie w obecności dziecka. Jeśli macie odmienne zdanie i trudno o kompromis, wyjdźcie do drugiego pokoju i przedyskutujcie wszystko.

A teraz kilka słów o wychowaniu. Przede wszystkim, drodzy mamo i tato, musicie uświadomić sobie, że proces wychowawczy to nic innego, jak kontrolowanie i eliminowanie naturalnych impulsów dziecka, które ze swej natury kieruje się w życiu zasadą: „Należy dążyć do rzeczy przyjemnych i unikać przykrych”. A tymczasem wy, rodzice, i cały dorosły świat, wymagacie, żeby dążyło do rzeczy słusznych. Tak zwane grzeczne dziecko w naturze po prostu nie występuje. Nic dziwnego, że mały buntuje się i sprawdza, co mu wolno i czy może, choć mama zabrania, bo może dziś nie zauważy.

Będzie tak, jak mówię

Dlatego podstawowa zasada wychowawcza to konsekwencja. Nawet jeśli mama nie pozwala krzyczeć i strzelać z pistoletu do ludzi, za to tata sam krzyczy i uwielbia zabawy z bronią, niech to będą stałe oczekiwania. Niech mama zawsze zabrania, a tata zawsze pozwala, a nie jedynie od święta. No i nie należy ustępować dla tzw. świętego spokoju. Druga ważna sprawa, to dostosowanie zasad wychowawczych do temperamentu dziecka. Jednemu maluchowi wystarcza spokojne tłumaczenie, innemu trzeba powtarzać na okrągło i konsekwentnie egzekwować.

Reklama

Nie musicie mieć identycznego zdania na każdy temat, bo to niemożliwe, ale nie zmieniajcie go w zależności od sytuacji. Kolejną ważną rzeczą jest dawanie oparcia dziecku. Bez względu na to, co przeskrobie mały urwis, musi wiedzieć, że zawsze stoicie po jego stronie. Oceniajcie zachowanie, a nie dziecko. Kiedy na przykład mały uderzy kolegę, powiedz: „Źle zrobiłeś”, zamiast: „Jesteś małym łobuzem”.

No i jeszcze jedno. Niezwykle istotna jest przestrzeń, czyli dawanie dziecku swobody stosownie do jego wieku czy etapu rozwoju. W tym lepsi są tatusiowie. Tata nie umiera ze strachu, kiedy pociecha wspina się po drzewach albo rozbija sobie kolana. Nie krzyczy co chwila: „Zejdź stamtąd, bo spadniesz, nie biegaj, bo się spocisz” itp. Tata daje po prostu więcej wolności. I tu pojawia się bardzo ważna kwestia - zaufanie. Chodzi nie tylko o to, żebyście mieli większe zaufanie do dziecka, które wyposażone zostało w mechanizmy obronne i, wbrew pozorom, potrafi o siebie zadbać. Ważne jest również wzajemne zaufanie.

Z tym gorzej u mam, zwłaszcza tych nadopiekuńczych. Jeśli masz obawy, że twój mąż czyha na życie albo zdrowie waszej pociechy, na okrągło będziesz miała do niego pretensje. Warto nad tym popracować. Dziecko to wasza wspólna sprawa, wasz największy skarb. Rozmawiajcie na jego temat, szukajcie kompromisów i najlepszych rozwiązań, i przyznawajcie sobie prawo do błędów w sprawach wychowywania. Bo nie ma na świecie ludzi nieomylnych.

>>> czytaj dalej



Domowe scenariusze:

1. Wciela się w postać policjanta, na dodatek niezbyt wnikliwego. Nie pyta, o co poszło, tylko od razu wykonuje wyrok. Daje w pupę i po krzyku. I tu się myli, bo krzyk jest wszechobecny. I to zarówno ze strony dziecka, jak i ze strony mamy. „Nie o to mi chodziło, może byś z nim porozmawiał?” - strofuje biedaka żona. „Ale, o czym ja mam rozmawiać z czterolatkiem? Jest niegrzeczny, to trzeba mu dać w skórę. Mnie ojciec nie oszczędzał, a na ludzi wyrosłem” – broni się biedak.

2. Tata wciela się w rolę dobrego pana, superkumpla, sprawcy prezentów i fajnej zabawy. W tym scenariuszu to mama jest złym policjantem. „Widzę go tak rzadko i od razu mam go rozliczać za złe zachowanie?” - broni się tata. „No jasne, ja mam być ta zła, która goni do sprzątania zabawek, zmusza do jedzenia i stawia w kącie za złe zachowanie” - mama czuje się niesprawiedliwie potraktowana.

3. Tata, mało tego, że nie robi porządku z niesforną pociechą, to jeszcze krytykuje metody wychowawcze mamy i to w obecności dziecka. Dziecko oczywiście natychmiast to wykorzystuje. Dobrze wie, że kłócący się rodzicie to doskonała okazja do ugrania czegoś dla siebie. A czy nie mogłoby być tak, jak sobie zaplanowaliście? W końcu zanim dziecko pojawiło się w waszej rodzinie, byliście niemal jednomyślni.

A dziś? Każde z was spędza z pociechą różną ilość czasu. Ty zazwyczaj więcej i też większość decyzji dotyczących malucha musisz podejmować sama, bo „jego” nigdy nie ma w domu. On najczęściej jest weekendowym tatą, no i wakacyjnym. Nie zna dziecka tak dobrze, jak Ty. Dlatego wydaje Ci się, że jest dla niego zbyt surowy albo przeciwnie - zbyt pobłażliwy. Od lat kładziono wam do głowy, że spójny system wychowawczy to podstawa. Ale czy to w ogóle da się zrobić?

______________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Dlaczego warto mieć mądrzejszą żonę?
>>> Poradnik przeklinania dla... dzieci
>>> Tajemnice sukcesu małego pracusia