Fragment zwierzeń ladacznicy:
" Mam na imię Joanna. Kocham seks, a jeszcze niedawno byłam od niego chyba uzależniona. Zresztą nie wiem tak naprawdę czym było permanentne puszczanie się z kim popadnie. Bo tak to niestety wyglądało. Spałam z ponad stoma facetami. Kiedyś koleżanka ironicznie spytała:”Asia, ty ich liczysz?” i wtedy uświadomiłam sobie, że przy setnym przestałam.
Kim byli? Różnie: kolegami z pracy, znajomymi znajomych, facetami poznanymi w knajpie. Był jeden prezes dużej firmy (superkochanek!), policjant, trener fitnessu, makler, było kilku kierowców zawodowych, wlaściciel knajpy z Krakowa. Czego od nich oczekiwałam? Chyba głównie dobrej zabawy i ostrego seksu. Miewałam nawet orgazmy, ale tylko wtedy, gdy kochaliśmy się bardzo mocno. Miejsca też były różne: hotele, pensjonaty, czasami mieszkanie mojej mamy, gdy akurat wyjechała. Często były to mieszkania znajomych, gdzieś po imprezie, gdy wszyscy już leżeli pokotem. Raz zrobiłam to z taksówkarzem, który odwoził mnie do domu po imprezie w piwnicy mojego bloku.
Miałam też kilku kochanków ze środowiska blokersów. Jeden z nich, wielki, łysy i barczysty zaproponował mi trójkąt ze swoim kolegą. Przyszedł do niego do domu inny olbrzym z mięśniami wielkości mojej głowy... mieli mnie we dwóch na raz. Może jestem psychiczna, ale było cudownie.
Popęd “włączał” mi się zazwyczaj po alkoholu. Jeździłam na wczasy do Turcji i Egiptu i piłam, a potem zazwyczaj wybierałam sobie jakiegoś śniadolicego i szliśmy na plażę. Arabscy chłopcy znają się na rzeczy.
Nie wiem, jak to się dzieje, ale zawsze bezbłędnie wywąchałam w towarzystwie faceta, który miał ochotę na niezobowiązujący seks. Dawałam sygnały, a on odbierał. Nigdy nie chybiałam. A może po prostu facetów chętnych, by przelecieć łatwą panienkę jest o wiele więcej, niż się wydaje? Wśród moich kochanków było wielu przykładnych mężów, ale nie miałam skrupułów. Bo ja się z tymi mężczyznami nie wiązałam... o miłości nie mogło być mowy. Czysta biologia."
Zwierzenia Joanny ukazały się w naszym portalu w marcu tego roku.
NISZCZY PSYCHIKĘ, RUJNUJE ŻYCIE
Nimfomania to ciągła, wyniszczająca i uporczywa potrzeba uprawiania stosunków płciowych, przesłaniająca inne potrzeby życiowe człowieka. Tylko czy istnieje naprawdę?
Jeżeli jednostka chorobowa jest zapisana w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych – to z dużą pewnością można stwierdzić, że jednak istnieje. I że mamy jednak do czynienia z chorobą. ICD-10 ((International Classification of Diseases) odnotowuje nadmierny popęd seksualny pod numerem F52.7. A więc nimfomania jest chorobą. Chorobą duszy, która da się jednak wytłumaczyć w sposób naukowy.
Najprawdopodobniej nimfomania jest czymś w rodzaju zakłócenia kontroli impulsów. Ten rodzaj zakłócenia często wiąże się nierozerwalnie z potrzebą przeżywania napięcia w sytuacjach skrajnego ryzyka. Stąd też chęć do uprawiania seksu w miejscach co najmniej nieodpowiednich, połączona z jednoczesnym uzyskiwaniem satysfakcji poprzez zdobywanie nowych partnerów.
SKĄD SIĘ BIERZE?
Jakie mogą być przyczyny takich zachowań? "Lęk przed odrzuceniem, potrzeba akceptacji, poszukiwanie adrenaliny czy może jeszcze coś innego? Trudno to jednoznacznie określić – nimfomania ma bardzo wiele obliczy i może mieć bardzo wiele złożonych przyczyn. Bliżej jej do nerwicy seksualnej o choroby psychicznej niż do – potocznie nazywanego – „łajdaczenia się”" - czytamy w portalu durex.pl.
A jak nimfomania jest postrzegana w społeczeństwie? Najogólniej mówiąc, niezbyt korzystnie. Kobieta łatwa, szukająca przygód z wieloma mężczyznami jest traktowana jak zwykła ladacznica. Nikt nigdu nie zastanawia się, skąd bierze się jej przypadłość. A może warto... Mężczyzna zmieniający kochanki jak rękawiczki jest nazywany elegancko "Casanovą". Kobieta, robiąca dokładnie to samo jest określana "łajdaczką".
________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Te zabawki też trzeba myć...
>>> Poznaj tajemnicę 12. doby
>>> Zrób to w miejscu publicznym
Anna Posiecka
Inspiracja: durex.pl