Dramatyczny wypadek wydarzył się 28 maja 2006 roku pod Miliczem (woj. dolnośląskie). Członkowie grupy Varius Manx wracali z koncertu. "Pamiętam wszystko, niestety. Mokrą szosę - padało. Zieleń drzew na poboczu. Pisk opon. Krzyk Roberta" - wspomina Monika. Za kierownicą siedział wówczas Robert Janson, lider zespołu. W zeszłym roku został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata za spowodowanie ciężkiego wypadku, w którym ranne zostały dwie osoby.

Reklama

"Zapamiętałam głosy, zgrzyt blachy, gdy rozcinano samochód. I dojmujący ból. A potem pamiętam zimne światło lamp na szpitalnym suficie, gdy wieziono mnie na operację. Nienawidzę szpitali" - mówi Kuszyńska "Vivie". Kiedy dowiedziała się, że nie będzie chodzić? "Nikt mi tego jednoznacznie nie powiedział. (...) Dopiero dużo później, gdy już nabrałam do wszystkiego dystansu, porozmawiała ze mną o tym moja siostra" - wspomina. Od czasu wypadku wokalistka przeszła już pięć operacji.

"Któregoś dnia w tabloidzie czytam o sobie, że wyrok już zapadł. Że już na zawsze tylko wózek inwalidzki... Ktoś, kogo nawet nie znasz, jednym zdaniem odbiera nadzieję. A ja cały czas toczyłam i toczę wielką, okrutną walkę, by wyzdrowieć" - wyznaje Kuszyńska. Zapewnia, że nigdy nie straciła wiary. "Chcę wierzyć, że to jednak coś więcej, że to wszystko ma jakiś sens" - mówi "Vivie". "Wiem, że już nigdy nie wyjdę w szpilkach ani w obcisłych spodniach. Nie będę tą posągową dziewczyną z okładek. Ale też mentalnie jest mi już do tej dziewczyny bardzo daleko" - przyznaje.

W rozmowie z "Vivą" Kuszyńska opowiada o rozpaczy, łzach, braku akceptacji dla własnego ciała. Mówi o trudnym wyjściu ze szpitala, gdy - jako osoba niepełnosprawna - musiała zatrzymać się u znajomych, którzy mieszkają najniżej. "To wielki, okrutny, obcy świat, pełen schodów bez windy. (...) Schody jednak nie były jedną barierą. Zawsze gdzieś były za wąskie drzwi, niedostępna łazienka, w kuchni za wysokie blaty. Nagle okazało się, że jestem więźniem zależnym od innych (...)" - mówi.

Reklama

W pierwszej po czterech latach rozmowie nie brakuje jednak optymizmu. Kuszyńska opowiada, jak pokonywała kolejne przeszkody: zaczęła jeździć samochodem, zaakceptowała siebie na wózku, zakochała się. "Czuję, że dziś mogę wszystko. Mogę żyć, mogę znów cieszyć się swoją kobiecością. Mogę kochać, mogę być kochana... Może... mogę być matką..." - wyznaje.

Czy ma żal do Roberta Jansona? "Nie. Jeśli miałam trochę żalu, to o formę, w jakiej dowiedziałam się, że zastąpili mnie nową wokalistką. Nikt mnie o tym nie uprzedził. Nigdy natomiast nie miałam do Roberta żalu o wypadek" - zapewnia Monika Kuszyńska w wywiadzie dla "Vivy".