Tipsy to polski fenomen. Ten zwykły kosmetyczny zabieg, który pozwala kobietom o nieładnych lub chorych paznokciach zadbać o dłonie, u nas ma wręcz walczące wyznawczynie. Wbrew modzie (od lat na topie są wręcz krótkie, dziewczęce paznokcie) oraz mimo tempa naszego życia, kobiety przyklejają sobie długie, sztuczne paznokcie. Przy odrobinie wprawy można samemu je przykleić. W salonie zaś można zafundować sobie tipsy bądź utwardzanie paznokci akrylem lub żelem.

Reklama

Nie jest to tania inwestycja. Sztuczne paznokcie kosztują ok. 40 zł. Trzymają się tydzień. Tipsy założone przez manicurzystkę - 150 zł, trzeba je poprawiać w salonie co trzy tygodnie. "Żelki”, jak uroczo nazywa je Joanna Horodyńska, (czyli żel samoutwardzalny) to koszt 180 zł, trzeba go powtarzać co trzy tygodnie. Akryl - 200 zł, kolejne wizyty kosztują ok. 100 zł. Oczywiście gwiazdy się tym nie przejmują - Doda i Mandaryna słyną z prywatnych wizyt u specjalistek, które za kilkaset złotych robią z ich dłoni małe dzieła sztuki...

A potem chwalą się nimi, jak ostatnio Doda w Opolu. Odkładając na bok kwestie praktyczne - bo gwiazdy na pewno nie muszą same zmywać i szorować podłóg - nasuwa się jednak pytanie, czemu na świecie "tipsiary" nie są tak silnie reprezentowane jak w Polsce. Czyżby nasze kobiety musiały pazurami walczyć o swoje...