A z tymi ostatnio chyba krucho. Mam wrażenie, że tylko biust mi zmalał, bo moja prywatna waga nie pokazuje od tygodnia żadnej zmiany.
Hmm,

niby lekarze ostrzegali mnie przed tym, ale czuję się niepocieszona.
Ciekawe, czy da się to jakoś przyspieszyć?
Spróbuję. Mam wolną niedzielę, nie wyjeżdżam do rodziny, wykorzystam ją na maksa.

Po ostrym treningu w Gymnasionie (uparcie walczę z oponką powtarzając z uporem maniaka serie na brzuch) postanowiłam posiedzieć w saunie, aby "wypocić" kolejne kalorie. Jednak nie wytrzymałam długo.
Było mi potwornie gorąco, do tego powietrze wręcz parzyło w nozdrza.

Jestem ciekawa, czy dietetyczka, Ewa Wierzchowska, zaleci mi jakąś nową dietę. Już drugi miesiąc "pochłaniam" jedzonko o kaloryczności nie większej niż 1 400 kcal. dziennie. Oznacza to tyle, że mogę zjeść malutkie śniadanko (beztłuszczowy jogurt z płatkami albo kromkę pełnoziarnistego z makrelą), a także malutkie drugie śniadanko (zwykle jakaś sałatka).
Obiad to, w porównaniu z pierwszymi dwoma posiłkami, prawdziwa uczta (choć ziemniaki i ryż występują w nich w śladowych ilościach). Wolno mi jeść nawet pierogi, ale oczywiście bez okrasy, za to z warzywami np. duszoną marchewką.
Podwieczorek jest symboliczny: 1 banan albo szklanka budyniu, ewentualnie 4 orzechy włoskie...
Na kolację mogę sobie (o dziwo!) pozwolić na np. ryż z warzywami albo tortilla z kurczakiem. Pycha! Przyznaję jednak, że trochę mi się te przysmaki :-)) znudziły. Przydałyby się jakieś smakowite nowości w jadłospisie...

Ewa Rybitwa













Partnerzy akcji:





Reklama
Reklama

www.osirtargowek.waw.pl www.genesisclinic.pl www.lifetech.pl www.gymnasion.pl www.zielonakawa.pl www.celebrity.com.pl