Naprawdę nazywa się Eric Banadinovich. Urodził się 9 sierpnia 1968 roku w Melbourne. W jego żyłach płynie krew niemiecka i chorwacka.

Talent aktorski zaczął objawiać w szkole średniej. Szczególnie dobrze szły mu wszelkie parodie i komediowe skecze. Jednak decyzję o życiowej drodze podjął pod wpływem aktorskiej kreacji Mela Gibsona w filmie "Mad Max". Mel, dziękujemy ci serdecznie!!!

Reklama

Studia podjął w Sydney, w National Institute of Dramatic Art (NIDA). Z wielkim zamiłowaniem spoglądał w stronę ról komediowych. Jeszcze jako student pojawił się w programie komików amatorów na scenie hotelu Castle w jego rodzinnym mieście. W 1993 roku został zaproszony do "Steve Vizarda Tonight Live Show", gdzie mógł popisać się talentem.

W tym samym roku powierzono mu prowadzenie komediowego serialu ze skeczami "Full Frontal". Parodiował w nim Arnolda Schwarzeneggera, Sylvestra Stallone'a, Toma Cruise’a i porucznika Colombo. W 1997 miał także swój własny program "The Eric Bana Show", za który odebrał nagrodę Logie.

Reklama

1997 to dobry rok dla przystojnego Australijczyka. Wtedy to pierwszy raz zawitał na ekranie kinowym - w komedii "Zamek". Już w 2000 zdobył pierwsze poważne nagrody: laur Stowarzyszenia Australijskich Krytyków Filmowych i Australijskiego Instytutu Filmowego oraz nagrodę na festiwalu filmowym w Sztokholmie za rolę Marka Brandona w biograficznym dramacie kryminalnym "Chopper".

Hollywood stanęło przed nim otworem po filmie Ridleya Scotta "Helikopter w ogniu", gdzie wcielił się w rolę amerykańskiego sierżanta. Ma także na koncie przygodę z komiksem - zagrał Bruce'a Bannera w "Hulku" ( 2003). Rok później walczył z Achillesem (Brad Pitt) jako dzielny syn króla Priama Hektor w opowieści opartej na "Iliadzie" Homera.

Nie dane było mu odpoczywać po spektakularnym sukcesie. Już rok później pojawił się w "Monachium", dramacie o trudnych wyborach i zobowiązaniach.

Reklama

Jest bardzo przywiązany do rodzinnej Australii i nie planuje przenosić się do Hollywood. Mimo że będzie nieco odsunięty od tego medialnego oka cyklonu, na pewno jeszcze nieraz zobaczymy go w dobrych, ambitnych, poruszających rolach.

ZOBACZ TAKŻE:

>>> Chris Evans, czyli Człowiek Pochodnia

>>> Na drugie imię ma Anioł...