Powszechnie znany jest syndrom wiosennego przesilenia. Przez to, że zmienia się pogoda, zmieniają się nasze zwyczaje, musimy wyjść z zimowej rutyny, zmienić plan dnia. Czekają na nas wyzwania, które wraz z nowym rokiem obiecaliśmy zrealizować właśnie na wiosnę. Możemy odczuwać przez to podenerwowanie, dezorganizację, presję.

Reklama

Brak chęci do działania możemy zrzucić na zimę

Każda zmiana powoduje niepokój. To wyjście poza dotychczasową strefę komfortu, przystosowanie się do nowych warunków. Mimo że zdecydowana większość z nas deklaruje, że za zimą nie przepada, głównie ze względu na niesprzyjającą pogodę, to tak naprawdę dużo osób jest do zimy szczególnie przywiązanych.

- Zima to pora roku, w której nic się nie musi. Ani spacerować: bo pada. Ani dbać o figurę: bo jest zimno i można zostać w domu i zjeść coś pysznego. Kiedy nie chcemy się z kimś spotkać, mamy idealną wymówkę: przecież się przeziębiliśmy. A kiedy spóźniamy się do pracy: jest ślisko na drodze, więc jechaliśmy szczególnie wolno. To wszystko jest bardzo bezpieczne i oczywiście tego też potrzebujemy w życiu: być dla siebie łagodni, zaszyć się pod kocem z książką i gorącą herbatą. I nic nie musieć – mówi Małgorzata Osowiecka.

Tego typu „zimowanie”, które trwa długo, nie jest zbyt kreatywne. Ulegamy pogodzie, czy złemu samopoczuciu i ciężej przychodzi nam podejmowanie aktywności. Odraczamy realizację naszych planów, aż aura będzie bardziej sprzyjająca. Mamy dla siebie mnóstwo wymówek, by robić coś rutynowo, a nie inaczej, ciekawiej. Potrzebujemy więc czegoś, co tę rutynę pomoże nam zwalczyć.

- Badania pokazują, że kontakt z naturą jest protwórczy: pomaga dotlenić organizm, radzić sobie z negatywnymi emocjami, uspokoić, skoncentrować uwagę, wyciszyć - Małgorzata Osowiecka, psycholożka, Uniwersytet SWPS

Inspiracja płynie z natury

Z pomocą przychodzi wtedy zmiana pory roku. Tego typu przejście może motywować nas do działania, podejmowania nowych wyzwań i kroków.

- Coś zaczyna się na nowo. Na przykład nadchodząca wiosna może być dla nas początkiem realizacji ważnego celu. Ogromna zmiana w świecie zewnętrznym to też bodziec, by właśnie wiosną dokonać wewnętrznej i zewnętrznej przemiany: zmienię pracę, zapiszę się na kurs fotografii, zacznę planować swoje działania, realizować nowe pomysły. Im więcej kroków podejmiemy, tym większe prawdopodobieństwo, że któryś z naszych planów się spełni. Warto pamiętać, że to nie będzie proste. Z dużym prawdopodobieństwem wymagać będzie wysiłku i zaangażowania emocjonalnego – tłumaczy psycholożka.

Wiosna to też więcej światła słonecznego, dłuższe dni, wachlarz możliwości spotkań w plenerze z innymi ludźmi. Kiedy przebywamy na dworze, możemy czerpać inspirację z budzącej się do życia przyrody, obserwować zmieniający się krajobraz.

Badania pokazują, że kontakt z naturą jest pro-twórczy: pomaga dotlenić organizm, radzić sobie z negatywnymi emocjami, uspokoić, skoncentrować uwagę, wyciszyć. Na spacerze możemy na spokojnie przemyśleć ważny dla nas problem. Dzięki temu szybciej sobie z nim poradzimy, niż gdy usiądziemy w domu, w czterech ścianach i będziemy intensywnie myśleć, jak go rozwiązać.

Jeżeli zaczniemy korzystać z dobrodziejstw natury: spacerować, biegać, ćwiczyć, wzrośnie nasze poczucie sprawstwa i własnej wartości. Pokażemy sobie, że umiemy zrobić dla siebie coś dobrego. Wtedy realizacja innych planów też będzie łatwiejsza.

- Oczywiście wiosenna zmiana dla każdego znaczy co innego. Jeżeli będziemy porównywać się do innych – zamiast wzrostu kreatywności – możemy oczekiwać szybkiej rezygnacji z działania i poczucia bycia mniej wartościowym od naszego obiektu porównań. Każdy z nas ma inną wydolność, a także poszukuje w życiu innych wartości. Dlatego zmiana pory roku może sprzyjać naszej kreatywności. Ale tylko wtedy, kiedy zaczniemy działać i będziemy to robić w zgodzie ze sobą – podsumowuje ekspertka.