W stolicy Portugalii władze zmniejszyły świąteczny budżet do 150 tys. euro z 850 tys. rok temu. Choć główne ulice nie lśnią światełkami, skromne środki wyzwoliły pomysłowość. Na ruchliwym placu Chile światełkami mrugają wielokolorowe parasole, a w całym mieście przechodnie dostają migoczące wpinki - zamiast festonów i girland lampek zdobiących ulice. "Przy tak skromnym budżecie wnosimy coś innego, aby wywołać uśmiech" - tłumaczy Catarina Pestana, która zaprojektowała świecące parasole.

Reklama

Ale na nastroje wpływa nie tylko widok ulic. Rząd obciął większości pracowników o połowę tradycyjne premie bożonarodzeniowe, wynoszące mniej więcej równowartość miesięcznej pensji.

W Atenach na świąteczną oprawę miasta przeznaczono jedną dziesiątą tego co rok temu. I obecnie jest to tyle, ile kosztowała sama główna choinka, podpalona podczas zamieszek w 2008 roku.

Trwa ładowanie wpisu

W Hiszpanii, w której bezrobocie sięga 21,5 proc., również zredukowano świąteczne dekoracje w stolicy, poprzestając na wykorzystaniu zeszłorocznych i zmniejszając liczbę żarówek w świetlnych girlandach. Całkowity koszt - 2,5 mln euro - jest o 15 proc. niższy niż rok temu.

Aby skusić klientów, bardziej luksusowe sklepy w Madrycie tną ceny nawet o połowę, ale i tak w wielu z nich ruch jest znikomy. Do jednego z antykwariatów na trzy tygodnie przed świętami zajrzała w sobotę zaledwie jedna osoba - martwi się jego właścicielka Dolores Sanchez.

W Irlandii epoka bogatych przyjęć bożonarodzeniowych w pracy i szczodrych prezentów dla klientów skończyła się. Wstyd wydawać przyjęcia, kiedy ludzie tracą pracę - mówi ksiądz Sean Healy, który stoi na czele ugrupowania Social Justice Ireland (o sprawiedliwość społeczną w Irlandii), którego celem jest budowa sprawiedliwego społeczeństwa.

Z drugiej strony oczekiwany wzrost przedświątecznych zakupów już wyniósł rekordowe 23 procent, zanim jeszcze nastąpił szał zakupów.

Reklama

"Wszystko podrożeje za kilka dni, wiec obciążam kartę kredytową teraz" - mówi 52-letnia Bridget Dwyer, stojąc w długiej kolejce do kasy w jednym z dublińskich sklepów.

Generalnie wydatki konsumentów w okresie Bożego Narodzenia mają według prognoz spaść w Irlandii o 9,4 proc., a w Portugalii o 7,8 proc. - wynika z badań firmy konsultingowej Deloitte. Według Deloitte to i tak niewiele wobec przewidywanego w Grecji spadku wartości świątecznych wydatków aż o 25 procent.

Tymczasem w najbogatszych w Europie Niemczech uważa się, że wydatki świąteczne wzrosną o blisko 5 proc. W weekend w Berlinie klienci dosłownie tłoczyli się w luksusowych sklepach, jak KaDeWe. Tak samo w Szwecji czy Danii, które nie należą do eurostrefy, nie widać, by oszczędności psuły świąteczne nastroje.

Ale już Finowie, którzy posługują się euro, wydatki na tegoroczne Boże Narodzenie planują średnio o 38 euro niższe na osobę. Według banku Nordea, największego w regionie, Finowie wydawali ostatnio przeciętnie blisko 500 euro.



We Francji, według Deloitte, święta w tym roku będą droższe jedynie o 1,85 procent, a niedawne obawy, że druga w eurostrefie gospodarka może zostać wciągnięta w bagno zadłużenia, zaowocowały nad Sekwaną poczuciem roztropności.

Czasopismo "Paris Match" opublikowało tanie świąteczne przepisy autorstwa czołowych mistrzów kuchni. Na świąteczną kolację polecają małże przegrzebki marynowane w soku gejpfrutowym, dorsza w orzechach laskowych, foie gras (pasztet ze stłuszczonych gęsich wątróbek) z marchewkowym puree i bożonarodzeniowe ciasto z bakaliami tym razem z kasztanów. Koszt: 25 euro na osobę.

We Włoszech oczekiwane przed Bożym Narodzeniem nowe środki oszczędnościowe już zdążyły przygasić świąteczne nastroje. Jednak według organizacji konsumenckich, organizatorów turystyki i sondaży Włosi nie zaczęli jeszcze zaciskać pasa. Jedna z dużych włoskich firm turystycznych, Veratour, mówi, że rezerwacje wyjazdów na Nowy Rok rosną, nawet do Egiptu, skąd starcia w Kairze wypłoszyły wielu turystów.

Takie luksusy są poza zasięgiem wielu Portugalczyków.

Jose Cruz, emerytowany pracownik sektora publicznego, starannie bada wzrokiem sterty płatów suszonego dorsza - tradycyjnie podawanego w Portugalii na Wigilię - na wystawie śródmiejskiego sklepu w Lizbonie. Mówi, że w jego rodzinie postanowiono ciągnąć losy, żeby ustalić, kto komu da prezent pod choinkę. Normalnie każdy obdarowywał wszystkich. Jego nadziei nie budzi euroszczyt, na którym w tym tygodniu przywódcy będą ratować strefę euro. Wie, że przyszły rok będzie bardzo ciężki.

Na plakatach reklamujących tradycyjny portugalski likier Beirao, którymi już w końcu listopada oblepiona została Lizbona, widnieją albo francuski prezydent Nicolas Sarkozy, albo kanclerz Niemiec Angela Merkel z butelką tego trunku.

Merkel trzyma butelkę Beirao, ziołowego specyfiku poprawiającego trawienie, a poniżej na dużej wizytówce dołączonej do świątecznego prezentu umieszczono napis: "Kochana Angelo! Portugalia daje co może najlepszego". Analogicznie wyglądają plakaty z Sarkozym.

Tak wygląda przedświąteczna reklama skierowana na rynek wewnętrzny. Reklamowy tekst jest grą słowną z rządowymi wysiłkami, by przekonać zwłaszcza Niemcy i Francję, że Portugalia robi co może, by dokonać bolesnych oszczędności będących warunkiem pakietu ratunkowego w wysokości 78 mld euro, przyznanego przez UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy na spłatę portugalskiego zadłużenia. Oszczędności pociągnęły za sobą m.in. obniżki pensji.

Reklama Beirao dla klientów bardziej kosmopolitycznych, która ukazała się w kilka dni po wyjeździe inspektorów MFW i UE, sprawdzających, jak Portugalia oszczędza, przedstawia kieliszek likieru z podpisem: "Ciekawe, dlaczego MFW tak często odwiedza Portugalię".

"To dobrze, że możemy śmiać się sami z siebie. Reakcja była dobra i mamy nadzieję, że nasza kampania reklamowa przyniesie ludziom choćby trochę ulgi poprzez śmiech, poprawi złe nastroje wywołane kryzysem" - mówi Manuel Soares de Oliveira z agencji reklamowej wynajętej przez Beirao.