Na szczęście aż trzy czwarte pacjentek, skarżących się na brak satysfakcji z seksu, po terapii może w pełni cieszyć się swoim życiem erotycznym.
Do satysfakcji w seksie kobieta można dochodzić różnymi sposobami. Są panie, którym wystarczają do tego pozycje klasyczne. Inne potrzebują dodatkowych pieszczot, delikatniejszych lub intensywniejszych. Jeszcze inne osiągają rozkosz po pocałunkach, pod strumieniem wody, wystarcza nawet gra wyobraźni. Jedne kobiety osiągają zaspokojenie zawsze tak samo, przez pobudzanie punktu G. Dla innych czułymi miejscami jest sklepienie pochwy lub szyjka macicy. Część kobiet szczytuje raz w taki, raz inny sposób, lub przez jednoczesną aktywność kilku stref erogennych. I wbrew temu, w co obsesyjnie wierzą mężczyźni, wielkość członka nie ma decydującego znaczenia dla jakości erotycznych przeżyć partnerki.
Większość kobiet osiąga satysfakcję seksualną, jednak co dziesiąta Polka nigdy nie przeżyła orgazmu, a prawie co piąta ma z tym kłopoty. Ale trzy czwarte pacjentek, które skarżą się: "panie doktorze, nie osiągam satysfakcji z seksu" po terapii może w pełni cieszyć się swoim życiem erotycznym. A to naprawdę ważne dla współczesnej kobiety.
Jeszcze sto lat temu uważano, że ma ona być porządna, czysta moralnie, nieulegająca namiętnościom, a zatem nie powinna dążyć do szczytowania. Z drugiej jednak strony orgazm był postrzegany jako ważny element w procesie zapłodnienia oraz w tłumieniu "babskich histerii" i innych zaburzeń nerwicowych. Lekarze wywoływali u pacjentek rozkosz wibratorami (pierwsze pojawiły się w XIX wieku!), a także masażem łona i pochwy. Mocno namieszał twórca psychoanalizy Zygmunt Freud. Jego zdaniem orgazm łechtaczkowy był "niedojrzały", a pochwowy "dojrzały". Mimo że od tego stwierdzenia upłynęło stulecie, a wiedza o seksie bardzo się rozwinęła, to nadal do seksuologów zgłasza się wiele kobiet nie akceptujących "gorszego orgazmu" i oczekujących pomocy w jego zmianie na "lepszy". Oliwy do ognia często dolewają mężowie, którzy mają podobne poglądy i oczekiwania.
Rewolucja seksualna i zmiany obyczajowości dowartościowały kobiety, przyznając im prawo do satysfakcji erotycznej. Dopiero jednak amerykańscy naukowcy William Masters i Virginia Johnson, przeprowadzając pionierskie badania par współżyjących w warunkach laboratoryjnych, doprowadzili do pełnego poznania natury orgazmu. Okazało się, że nie jest ważne, jak kobiety dochodzą do niego - liczy się efekt! W ostatnich latach zastosowano specjalne metody badania mózgu i wiadomo już, które jego regiony i w jaki sposób reagują w chwili przeżywania orgazmu. W przyszłości, kiedy tego typu aparatura stanie się tania i dostępna, zakochani będą mogli na monitorze obserwować reakcje mózgu kobiety w trakcie szczytowania, a nieufny mężczyzna dostanie naoczny dowód, że partnerka nie udaje (robi to czasem większość pań!). Nic natomiast nie wskazuje na to, że spełnią się marzenia niektórych kobiet i pojawią się tabletki, które wystarczy połknąć, by rozkosz była zapewniona. Dlatego warto przeczytać kilka słów o naturze najczęściej spotykanych komplikacji, uniemożliwiających kobietom przeżywanie erotycznej satysfakcji.
Nie znam tego uczucia
Kobieta nigdy nie przeżyła rozkoszy, również w trakcie snów czy prób masturbowania się, bez względu na typ pieszczot. I niezależnie od osoby partnera. Te pacjentki są najbardziej nieszczęśliwe. Brak orgazmu może wynikać z predyspozycji genetycznych (o czym niedawno się dowiedziano), z zaburzeń hormonalnych albo z zahamowań psychicznych (molestowanie seksualne w przeszłości).
Czy to już to?
Niektóre panie po prostu nie wiedzą, czy szczytują. To, co przeczytały o orgazmie, im się nie zdarza (nie czują żadnych skurczów pochwy, pulsowania ani innych symptomów). Bywa jednak, że mimo braku typowych objawów, pacjentki te miewają orgazmy, tylko nie są tego świadome.
A można inaczej?
Czasem kobiety, zwłaszcza te z bardzo niskim ciśnieniem tętniczym, mają zmniejszoną wrażliwość pochwy, ruchy w niej odczuwają słabo. Natomiast skupienie receptorów na małej powierzchni łechtaczki ułatwia im osiąganie orgazmu. Te pacjentki wprawdzie cieszą się, że przeżywają orgazmy łechtaczkowe, ale chcą mieć "ten lepszy". Wskazana jest wówczas zmiana techniki (na przykład łączenie stosunku z jednoczesnym pieszczeniem łechtaczki, albo znalezienie punktu G czy innego erogennego obszaru). Uwrażliwieniu sprzyja też pobudzanie wibratorem, stosowanie leków stymulujących lub prezerwatyw ze specjalnymi wypustkami.
Seks?
Mnie to nie rusza
Są kobiety, które w sztuce miłosnej przyjmują rolę obserwatorki, nie potrafią "zatracić się w seksie". Dotyczy to pań neurotycznych, dominujących, podchodzących z dystansem do partnera czy w ogóle do mężczyzn.
Nie lubię go!
Awersja do członka. W takim przypadku kobieta może mieć orgazmy pod wpływem pieszczot partnera, a także własnych, ale penetrację odbiera jako upokorzenie. Nie lubi penisa, traktuje go jak intruza. Tu pomogą specjalne treningi z udziałem partnera, rozbudzające fantazje, zmieniające postawę wobec seksu i kontaktu z męskim "intruzem".
To nie było satysfakcjonujące
W wypadku trudności z osiąganiem orgazmu kobiety wymagają długotrwałych pieszczot i stosunków. Pomaga też zmiana technik seksualnych na bardziej stymulujące oraz stosowanie leków pobudzających.
Nie ma przyjemności, gdy nie ma ochoty
Brak orgazmu może wynikać z konfliktów między partnerami, z oporu kobiety wobec męskiej namolności - narzucania "samczych" potrzeb i upodobań. Do tego trzeba dodać problemy po porodzie, zmęczenie, niedobór snu, różne choroby i wpływ przyjmowanych leków.