Zdarzyło Ci się rzucić długopisem, uderzyć pięścią w biurko albo kopnąć w szwankującą drukarkę? Nie martw się, nie tylko Tobie. Z badań Office Rage (szał biurowy) wynika, że 63 proc. respondentów w pracy puściły nerwy. Co piąty wyprowadzony z równowagi Polak odgrywa się na sprzęcie biurowym.
Międzynarodowa firma badawcza ICM Research na zlecenie Canona, firmy produkującej m.in. drukarki, przepytała prawie dwa tysiące europejskich pracowników biurowych. Okazało się, że ich pozornie spokojna praca wcale nie jest wolna od stresu. Czterech na pięciu było świadkami sytuacji, gdy któryś ze współpracowników tracił nad sobą panowanie, a 63 proc. ankietowanym zdarzyło się okazać złość w pracy.
Która z nacji ma najsłabsze nerwy? Przynajmniej raz wybuchło aż 75 proc. Niemców, 74 proc. obywateli krajów Beneluksu oraz 72 proc. ankietowanych Włochów. Polakom nerwy puszczają już troszkę rzadziej. Do chwili słabości przyznało się 68 proc. ankietowanych. Prawdziwą ostoją spokoju są natomiast Hiszpanie (43 proc.) i Skandynawowie (47 proc.). Skąd tak duże dysproporcje? Dr Jacek Zakrzewski, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, uważa, że na wyniki trzeba spojrzeć z przymrużeniem oka. "Ankietowani mogli się po prostu wstydzić przyznać do wybuchów. Tu moje podejrzenie kieruję w stronę uważanych za ekspresywnych Hiszpanów. Mojego zaskoczenia nie budzi natomiast wynik Skandynawów. Tam agresja i wyrażanie emocji są po prostu niezbyt dobrze widziane" - mówi.
Co budzi naszą największą złość? Polaków najbardziej ze wszystkich (59 proc. przy średniej europejskiej 31 proc.) irytują zasady panujące w biurze, czyli np. układy. Kolejne sprawy, które wyprowadzają nas z równowagi, to: niewłaściwa temperatura w pomieszczeniu (49 proc.), złe maniery współpracowników i klientów (41 proc.), brak wsparcia ze strony szefów i zespołu (41 proc.), a także długie i bezowocne spotkania (40 proc.). "Najbardziej mnie złości, gdy ktoś nie szanuje mojego czasu, a z takich prozaicznych spraw, to gdy np. brakuje papieru w toalecie" - dodaje 38-letnia Izabela Kwiatkowska z działu zasobów ludzkich stołecznej firmy RWE Stoen.
Kobieta przyznaje, że parokrotnie zdarzyło jej się stracić panowanie nad sobą. "Potrafię rzucić słuchawką albo siarczyście zakląć" - mówi. 30-letni Artur Wilk, informatyk z Otwocka, nie tylko krzyczy i przeklina, ale potrafi także walić pięściami w biurko, komputer, albo kopać w automat z napojami, który nie wydał mu reszty. "Czasem mi trochę głupio, ale nie panuję nad tym, poza tym inni też to robią" - mówi.
Rzeczywiście Polacy wylądowali na pierwszym miejscu furiatów wyładowujących się na sprzęcie biurowym. "Po prostu nie mamy umiejętności konstruktywnej konfrontacji, zamiast porozmawiać i załatwić problem, tłumimy emocje albo przenosimy je właśnie na przedmioty" - tłumaczy Jacek Santorski, psycholog biznesu.